"Recepta na miłość" - Barbara O'Neal


  Czasami lubię sięgnąć po literaturę niezobowiązującą i lekką, która przyniesie mi odpoczynek i przeniesie w świat pełen ciepła i odprężenia. Tym razem mój wybór padł na książkę pani O'Neal, autorkę bestselerowych powieści. Nie zraził mnie fakt, że książka może okazać się kiczowatym romansem (nawiasem mówiąc nim nie jest).

 Poznajemy czterdziestolatkę o imieniu Ramona, która prowadzi własną piekarnię. Można powiedziec, że jest to jej prawdziwe powołanie. Pieczenie chleba jest dla Ramony rytuałem, do którego podchodzi bardo poważnie. Niestety, interes nie idzie najlepiej. Ramona jako nastolatka urodziła córkę o imieniu Sophie. Wychowuje ją samotnie. Córka wiąże się z mężczyzną o imieniu Oscar, który ma córkę Katie z pierwszego związku i zachodzi z mężczyzną w ciążę. Oscar jest żołnierzem na misji w Afganistanie, gdzie zostaje ciężko ranny. Jej matka przebywa w więzieniu, ale ma kontakt z córką. Ramona bierze pod swoje skrzydła Katie, buntowniczą nastolatkę. Poznajemy losy kobiet, ich życiowe perypetie napisane w sposób ciepły i mądry. Pisarka ma niezwykła umiejętność pisania o rzeczach prosty w sposób niezwykle interesujący. Codzienność i konflikty, tęsknota i miłość. To książka, która prawie pachnie chlebem, a w trakcie jej czytania ma się ochotę na kromkę według przepisów O'Neal.   Fabuła jest prosta, ale nie banalna, co jest dużym plusem. Interesujące i żywe dialogi i bystrość obserwacji ludzkich losów stawiają autorkę wysoko w moich rankingach. Autorka ukazuje w swojej książce wiele życiowych prawd, które są uniwersalne, ale podane w świeży sposób. Uwielbiam czytać takie książki, w których emocje są uwypuklane, a ludzie są zwyczajni jak zza rogu na ulicy. Polubiłem te kobiety, które snują się na kartach i psa Merlina. Polubiłem męskie postacie.  Wszyscy są autentyczni i można się z nimi identyfikować pod każdą szerokością geograficzną. Wszak miłość i nienawiść mają jedno imię, niezależnie od koloru skóry i miejsca zamieszkania.To moja pierwsza przygoda z Barbarą O'Nail, ale mam nadzieję, że nie ostatnia. Czy różnice pokoleniowe i kulturowe mogą być przeszkodą do szczęścia? Warto się przekonać. Serdecznie polecam.

Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości


7 komentarzy:

  1. Kręciłam się wokół tej książki jak była w Biedronce. Żałuję teraz, że jej nie wzięłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka mnie zainteresowała, dlatego też kiedy nadarzyła się okazja, zdobyłam ją :) Udało się dzięki wymianie z inną blogerką i teraz książka dumnie czeka na swoją kolej zasilając moje zapasy książkowe na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już słyszałam o tej książce i jest to lektura dla mnie, rozglądam się za nią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli Ty przeczytałeś, to chyba faktycznie jest zjadliwa, nawet pomimo odpychającego tytułu i okładki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to miło jest widzieć, że po dobre książki, może z góry narzucone jako kobiece, sięga też płeć przeciwna. Cieszę się, że i Tobie przypadła do gustu. U mnie zajmuje jedne z pierwszych miejsc ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem dlaczego, ale takie książki najlepiej mi się czyta wiosną i latem, dlatego chętnie zabiorę ją ze sobą na urlop :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś mnie ta książka nie przekonuje, ale pożyjemy, zobaczymy, jak wpadnie mi w oczy w jakiejś księgarni, czy wspomnianej już w komentarzach Biedronce to może się skuszę:).

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...