"Moja siostra mieszka na kominku" - Annabel Pitcher





  O książce słyszałem wiele dobrego i z wielkim ociąganiem postanowiłem po nią sięgnąć, dzieląc sobie przyjemność już od początku lektury. Od dawna zwracam uwagę na udane debiuty, ale niestety często są one przereklamowane. Tytuł potwornie mnie intrygował, ale samej okładki nie odbieram jako zbyt udanej. Tym razem nie zawiodłem się na powieści, a posiłkowałem się recenzjami blogerów. Autorka poszła w dużą oryginalność opowieści, co było przemyślane i jednocześnie dobrze napisane.
 
 Poznajemy świat widziany oczami dziesięciolatka, którego spotkała straszna tragedia. Jego siostra zginęła w czasie wybuchu bomby podrzuconej przez muzułmańskich zamachowców. Jami obserwuje świat dorosłych i nie potrafi zrozumieć przemian, które zachodzą w jego rodzicach. Sam zaprzyjaźnia się z Sunyą, która jest muzułmanką. Obydwoje wiele dzieci, ale również wiele łączy. Tylko jak ukryć tę przyjaźń przed ojcem Jamiego, który wręcz dyszy nienawiścią do ludzi wyznających islam?

 Młoda autorka miała doskonały pomysł na powieść, poruszając w niej ludzką egzystencję i pokazując czytelnikowi świat, w którym żyje. Czy jest to świat pozytywny? Nie może takim być. Jest prawdziwy. I za to jestem wdzięczny młodej pisarce. Dziękuję, że przekonała mnie do słów.
 Przez powieść „Moja siostra mieszka na kominku” przebija się brutalna prawda o ciemnej naturze człowieka i jego słabościach. Pokazanie świata oczami nastolatka jest genialnym wybiegiem i Annabel Pitcher uczyniła to w sposób doskonały. Zauroczyła mnie szczerość opowieści, o której tak naprawdę nie wiem co mam napisać. Takie książki się przeżywa, takie historie bolą, a słowa zapadają w pamięć. I czasami komentarze są zbędne. 

  Autorka nie boi się poruszać wielu wątków i spraw dotyczących trudnych losów zwykłych ludzi. Czyni to w sposób wysublimowany, oczarowując czytelnika wielką empatią jak i językiem.   To idealna książka dla studentów psychologii i pokrewnych kierunków, którzy uczą się teorii empatii. Na stronach „Mojej siostry…” mają wszystko rozebrane na czynniki pierwsze i poddane dogłębnej analizie.  
Zastanawiam się, jak trzeba być odważnym człowiekiem, ile mieć w sobie determinacji, aby popełnić taki utwór i nadal pozostać sobą i żyje po przeczytaniu ostatniej strony. Historie tego typu pisze się w amoku. Do napisania „Moja siostra mieszka na kominku” jest potrzeba o wiele więcej, niż tylko wielki talent. To dar, który posiada niewielu ludzi.

 Osobiście jestem wdzięczny pisarce za tę historię. Przypominała mi o naprawdę istotnych elementach życia, o których zapominam. Z prawdziwą niecierpliwością oczekuję na kolejne książki Annabel Pitcher i życzę jej wielkich sukcesów na niwie literackiej. To mądra i wyjątkowo wartościowa powieść. Polecam bez względu na wiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...