"Kocham cię Lilith" - Radek Rak



  W chwili zapowiedzi książki byłem pewien, że nie mogę sobie pozwolić aby ją ominąć. Radosław Rak jest lekarzem weterynarii, mieszkającym na Podkarpaciu. Pracuje w zawodzie. Miłośnik gór, szczególnie Beskidu Niskiego. To mi wystarczyło, aby zdobyć książkę. 

 Zacznę od okładki, która jak na mój gust jest wyjątkowo paskudna, ale to pozostaje już kwestią gustu. Nie wiem czemu, ale okładka przypomina mi okładkę książki Doroty Masłowskiej „Kochanie, zabiłam nasze koty”. Zapowiedź samego Jacka Dukaja na przedniej stronie okładki kusi i pozwala liczyć na wyjątkowy rodzaj literatury. Czy to był celowy zabieg martekingowy?

 Robert jest trzydziestolatkiem, który przyjeżdża do sanatorium w Rymanowie. Porzuca pracę w firmie farmaceutycznej, aby ratować swoją przypadłość, jaką jest astma. Jest zawiedziony miejscem, które okazuje się być reliktem z dawnej przeszłości, a ludzie są zacofani w swoich poglądach. Wdraża się w rutynę codziennych zabiegów, poznając samotną lekarkę Małgorzatę, która prowadzi go w procesie leczenia, a także poznaje malarkę Iwonę – kobietę, do której czuje silne pożądanie. To właśnie te kobiety, oraz tajemniczy kuracjusz Jesipowicz są osobami, które wprowadzają do jego życia wiele zamętu, a może są tylko wytworem jego wyobraźni? Kim jest tytułowa Liltith? 

Pytania można stawiać w nieskończoność, ale wytrawny czytelnik po tej lekturze nie poczuje się zawiedziony, czy też oszukany. Dlaczego? Radosław Rak wodzi czytelnika za nos, wylewając przed nim morze wyobraźni, w którym się kąpiemy. Religie mieszają się z lokalnymi wierzeniami sprzed wieków. Autor wprowadza czytelnika w dobrze mi znany świat. Urodziłem się i wychowałem na Podkarpaciu, doskonale znam lokalną kulturę i zachowania ludzi i wszystko jest takie, jakie być powinno.  Prawda miesza się z mitami, a sama narracja i dialogi są na bardzo wysokim poziomie. Język jest niezwykle dojrzały, co tylko dobrze rokuje autorowi na przyszłość. To książka o niedojrzałej seksualności, pożądaniu kobiet, niemożności wyboru, oszukiwaniu. Autor kpi sobie z konwenansów, z zacofania, z zaściankowości. Pisarz dopracował każdy rozdział w detalach, pozwalając na zazębianie się motywów.  Miałem wrażenie, jakbym czytał utwór pisarza mającego za sobą wielki dorobek literacki. Ilu współczesnych pisarzy tak pisze? Nie wiem. Tych, których dorobek jest mi znany, mógłbym policzyć na palcach jednej dłoni. 

 Jak dla mnie w książce jest za dużo erotyzmu, ale to kwestia indywidualnego podejścia czytelnika. Dla mnie jest to do przyjęcia, gdyż styl i poziom literacki jest na wielkim poziomie. Jestem przekonany, że jeszcze usłyszymy o Radosławie Raka i wierzę, że „Kocham cię Lilith” nie przejdzie bez echa. 

 Nie będzie przesadą, kiedy napiszę, iż rodzi nam się nowa literacka gwiazda, przyszły zdobywca prestiżowych nagród literackich.. Ten debiut to rwanie duszy, zaćmienia umysłu, sen na jawie. Jestem pod wielkim wrażeniem i rozpiera mnie duma, że to kolejny autor z moich stron, który potrafi pisać. Rak wprowadza świeżość do naszych doznać literackich, otwiera nowe bramy i spojrzenie na świat. Ze względu na treść polecam wyłącznie dorosłym czytelnikom.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...