Austin Wright - "Zwierzęta nocy"

 Książkę zakupiłem pod wpływem impulsu. W kinowych zapowiedziach zobaczyłem zapowiedź adaptacji filmowej książki i jak zwykle nie potrafiłem sobie odmówić porównania. Książka już za mną, a film w najbliższym czasie. 

 Wydawca reklamuje książkę jako arcydzieło literatury amerykańskiej. To mnie trochę zmyliło. Nie wiem, czy istnieją kryteria pozwalające okrzyknąć utwory arcydziełami, ale nie ulega wątpliwości, że "Zwierzęta nocy" są dobrze napisaną prozą. 

 Historia na pierwszy rzut oka może wydawać się odgrzanym kotletem. Susan otrzymuje od byłego męża Edwarda rękopis nowej powieści. Doskonale zna poprzedniego partnera, aspirującego pisarza, bez większych sukcesów na koncie. Sama jednak zmusza się do przeczytania skryptu, który ją zaskakuje. Kobieta znajduje w tej ponurej i niezwykle smutnej historii odniesienia do swojego życia. Kobieta zanurza się w tej historii, z trudem przenosząc się do świata rzeczywistego, do hałasujących dzieci, swoich obowiązków i utyskiwań męża. 

 Wright stworzył niezwykle sugestywną opowieść o tym, jak jedno wydarzenie wpływa na resztę naszego życia. Zwykłe wydarzenie, jakim jest jazda na opustoszałej autostradzie, doprowadza do tragedii. Akcja jest powolna, autor pozwala sobie na podawanie szczegółów, skupia się na postaciach, rysuje ich osobowości, nadaje im realny kształt, czasami będący czymś więcej. Gwałty, morderstwa i mąż, Tony,profesor matematyki, który traci żonę i córkę. Czy można żyć nadal, kiedy życie na pozór się kończy? Zemsta? Brak dowodów, brak świadków. Kiedy zabłyśnie światełko w tunelu, wtedy zacznie się polowanie na...

 Autor pokazuje granice ludzkich percepcji cierpienia i bólu, naznacza ich granice. Wszystko jest niepewne, ale w sukurs przychodzi strażnik prawa, który twierdzi, że mają podejrzanych. Tony musi przylecieć na konfrontację. 

 Wright zaskoczył mnie zakończeniem, ale także zasiał we mnie pewien rodzaj niepokoju, związany z wyborami ludzi, z zaburzeniami natury psychicznej. Cały utwór odebrałem niezwykle sugestywnie. Pisarz ma dobre pióro, zasługujące na poznanie. Mimo trudnego tematu wybiorę się do kina. Warto przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...