Colson Whitehead - "Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki"

 Co roku staram się czytać laureatów prestiżowych nagród literackich na świecie, w tym Politzera. Historia opowiedziana przez autora wymagała z pewnością wielkiego wysiłku, a w tym również przestudiowania okresu, który z pewnością chluby Ameryce nie przyniósł. Podział ras, niewolnictwo, brutalne morderstwa i traktowanie człowieka gorzej niż psa. Może być gorzej? Zawsze. 

 Ta książka burzy stereotypy jakie są przekazywań e szkołach na temat tamtych czasów. Oczywiście całą fabuła jest fikcją literacką, ale daje się tutaj odczuć wielkie zaangażowanie w szkielet powieści. Bez tego nie było by ducha "Kolei podziemnej". 
 O czym jest ta powieść? Tego nie da się opowiedzieć w kilku słowach. Niewolnicy nie posiadają nic, poza marzeniami o lepszym życiu w lepszym życiu. Zrobią wszystko, aby spełnić marzenia. Ucieczka z plantacji kończy się ciężkimi karami, ale mimo tego nie przestają tego czynić. Oczywiście nie każdy jest w stanie. Ciężka fizyczna praca doprowadza do wyczerpania fizycznego i psychicznego. 
Informacja o podziemnej kolei pobudza wyobraźnię czarnoskórych, wierzących, że ta droga mają szansę zmienić swoje życie. Mam wrażenie, że Ameryka nigdy nie uwodniła się od przeszłości.
 Whitehead snuje opowieść oszczędnie, ale buduje piękne sceny zapadające w serce. Ta książka nie ma równego oddechu. Niektóre sceny są mocno rozbudowane, kiedy w innych fragmentach autor czyni tylko cienką linię. Nie doszukiwałem się w tekście głębokich przesłanek intelektualnych i się nie rozczarowałem. To historia ludzi uważających się za zwycięzców, chociaż takimi nie są. Autor doskonale pokazuje dysproporcje między białymi i czarnymi, ich różne oczekiwania i życie, które kiedyś musi znaleźć wspólne tory.
 Mamy tutaj łowców niewolników, mamy ludzi ryzykujących życie swoje i rodzin w czasie ukrywania niewolników i mamy tytułową kolej podziemną, będącą łącznikiem między zupełnie różnymi światami. Pojawiają się ludzi, gotowi za opłatą pomagać w przedostaniu się do innych stanów.
 Czy człowiek żyjący całe życie w niewolnictwie, będący sterowany przez innych będzie w stanie odnaleźć się w takim życiu? Główna bohaterka Cora jest zwyczajna, a zarazem niezwykła. Potrafi i chce walczyć o swoje. Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, co jest takiego w tej historii, że przetłumaczono ją na 30 języków i jest często komentowana, nie byłbym w stanie udzielić odpowiedzi. Autor szarpnął struny ważne dla Amerykanów, a sama książka jest napisana w sposób plastyczny i ciekawy. Dla mnie to doskonała lektura, ale chyba nie do końca potrafię ogarnąc jej przesłanie. Z pewnością kiedyś do niej powrócę. Polecam serdecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...