Olga Rudnicka tym razem zaserwowała nam opowieść kryminalną, pełną humoru i absurdu. Do tego to, co uwielbiam - komedię pomyłek. Czy można pomylić faceta na randce w ciemno? A jakże. Emilia Przecinek - znana pisarka romansów dla kobiet wychowuje dwójkę latorośli, ale nie tylko. W jednym mieszkaniu mieszkają z nią matka i teściowa. Wydaje się, że gorzej być nie może. Sąsiedzi prawie jej nieznani jednoczą się, kiedy w jednej z piwnic zostaje odnaleziony trup, którego wcześniej wzięto za jednego z pijaków.
Jest wesoło, jest ciekawie. Olga Rudnicka ma lekkie pióro, a dialogi jej autorstwa to prawdziwe mistrzostwo. Tym razem również się nie zawiodłem. Na szczęście autorka nie mnoży postaci, co wpływa na dobrą zabawę. Miałem wrażenie, że uczestniczę w sztuce komediowej w jednym a teatrów. Momentów, w których wybuchałem nagłym śmiechem było wiele. Jednak nic nie przebije "Pterodaktyli" - staruszek, których wścibstwo jest doskonale znane sąsiadom. Oczywiście gdy jest trup, wtedy musi pojawić się organ porządkowy w postaci Policji. A jakże. Tylko biedny posterunkowy zostaje wzięty przez staruszki za geja, o czym oczywiście informują kogo tylko mogą poinformować.
Olga Rudnicka znowu pod płaszczykiem lekkiej historii przemyca życiowe prawdy o człowieku, obnażając jego dobre i złe strony. Ta książką jest podobno kontynuacją poprzedniej "Granat, poproszę", traktującej o tej samej pisarce, co jednak nie wpływa na jakość czytania.
"Życie na wynos" to idealna lektura na weekend. Serdecznie polecam.