Dwie historie, które dzieli odległość czterdziestu trzech lat. Kobiety po przejściach, jedna z amnezją, druga tkwi w toksycznym związku z żonatym mężczyzną. Tak naprawdę wszystko zaczyna się od znalezionych listów w archiwum redakcji, w której pracuje Ellie.
Ta historia przypomina mi książki Nicolasa Sparksa, ale Jojo Moyes broni się całością. A dzieje się wiele. Zdrady, nieporozumienia, zawirowania w strefach uczuciowych i kawałki korespondencji, która nie powinna nigdy ujrzeć światłą dziennego. Tutaj ważne są ostatnie rozdziały i sam finał. Moyes pokazuje czytelnikowi miraż,w którym żyje. Nie zawsze tkwienie w przeszłości jest lekiem na teraźniejszość. Wykreowany świat wydaje się być niezwykle realistyczny i jak zwykle bywa u autorki, czytelnik identyfikuje się z postaciami. Pisarka nie daje czytającemu odetchnąć. Każdy rozdział to zamknięta perła, czasami brylant potrzebujący szlifu. Zawsze lśni. Moyes potrafi pisać o trudnych relacjach, o uczuciach i tym, co wydawać się może miłością, a nie zawsze nią jest. Ile jesteśmy zrobić i zaryzykować dla własnego szczęścia i dla dobra drugiej osoby?
Nie każdą postać można polubić, niektóre możemy potępić. Jako czytelnicy mamy do tego prawo, o ile nie porównujemy opowieści ze swoim życiem. Czy kobiety wchodzące w romanse z żonatymi mężczyznami mają prawo do szczęścia? jak zwykle Moyes stawia ukryte pytania między słowami.
Książka nie jest romansem wbrew temu, co może sugerować tytuł. To powieść obyczajowa o pogubionych i oszukanych, czasami na własne życzenie. Moyes potrafi snuć piękne historie, zapadające w pamięć. Czekam na ekranizację tej książki. Serdecznie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.