"Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów" - Tomek Michniewicz

  Z wielu wad, które posiadam jedna jest szczególnie denerwująca. Ulegam reklamom i recenzjom które piszą blogerzy. O tej pozycji przeczytałem wiele dobrego, a jako że ja sam lubię tego typu tematykę, więc skorzystałem z okazji. Miałem do wyboru - otrzymać książkę za darmo do recenzji. Była też druga możliwość, jaką odkryłem - zakup bezpośrednio w Wydawnictwie z autografem autora. Nie miałem wątpliwość, co wybrać. Autografy traktuję jak relikwie. Książka dotarła szybko, a ja zabrałem się za jej czytanie.

   Pierwszymi plusem jest doskonały papier. Do tego mnogość zdjęć, każde dobrze opisane i znajdujące się w odpowiednim miejscu, na odpowiedniej stronie, dopasowane do czytanych rozdziałów. Kolejna sprawa dotyczy zawartości tekstu. Ciesze się, że autor oprócz fotoreportaży i swoich opowieści umieszcza również ciekawe dialogi. Trzeba przyznać, że autor wiele zobaczył, wiele przeżył i potrafił to sprzedać w szalenie interesującym reportażu drogi. Tytuł wskazuje nam, że książka traktuje o poszukiwaczach skarbów. Ale czy tylko? Rzecz jasna jest więcej interesujących historii. Tomek Michniewicz daje nam się poznać jako osoba wrażliwa i stająca po stronie zwierząt, szczególnie tych zagrożonych całkowitym zaginięciem. Pokazuje, jak w Afryce działa kłusownictwo i nielegalna sprzedaż kości słoniowej. 

  Serdecznie polecam każdemu bez względu na wiek i zainteresowania. Język porywa, a tematyka daje  myślenia. Autor został obdarowany bardzo plastycznym językiem, co bardzo pomaga w czasie pisania tekstów.

5 komentarzy:

  1. Zawsze sobie cenię książki podróżniczo - awanturnicze, więc i tą nie pogardzę:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z reguły nie czytam podróżniczych książek, ale ta zapowiada się bardzo ciekawie, dlatego zrobię wyjątek od reguły..

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj skończyłam czytać Samsarę Michniewicza i jestem pod ogromnym wrażeniem. Tę też muszę przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka jest wysoko na mojej liście i na pewno znajdę w końcu czas, aby ją przeczytać:) Ja też tak mam, że często ulegam różnego rodzaju reklamom - zwłaszcza, jeśli chodzi o książki!

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi się ta książka nie podobała. Do dziś zastanawiam się, skąd tylu ma "wielbicieli" ta książka. Ja ją z trudem do końca przeczytałam, czytanie jej zajęło mi ponad cztery miesiące, które uważam za niepotrzebnie stracone nad tą książką.

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...