Po lekturę sięgnąłem zupełnie przypadkowo. Po prostu nagle chciałem przeczytać cokolwiek Pilcha i wybór padł na tę książkę. "Inne rozkosze" to opowieść o człowieku o nazwisku Kohoutek, z zawodu weterynarz. Postać nie jest oporna na wdzięki dam i folguje sobie, kiedy tylko może. Nie myśli o zobowiązaniach, nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich poczynań. Liczy się stan emocjonalny, który zmusza do częstych poszukiwań kolejnych "dam serca". Bawidamek zapomina że gdzież została rodzina, czyli zona i dzieci. Wszystko idzie po jego myśli, ale kiedyś musi być koniec sielanki. Do rodzinnego domu mężczyzny przyjeżdża aktualna kochanka. Czy z tego może wyniknąć coś dobrego?
Pewnie w zamyśle autora miało być zabawnie. I tak było (mniej lub bardziej). Pilch jednak ograniczył tę opowieść, narzucając jej ciasne ramy. Dusiłem się w trakcie czytania. Brakowało mi powietrza. Opowieść była momentami nudna. Całość również wypada zbyt blado. Od cenionego pisarza spodziewam się trzęsienia ziemi. A dostałem misz - masz stworzony nie wiadomo po co. Trochę to filozofowanie po góralsku, ale z tą różnicą, że ks. Tischner robił to doskonale.
Duży plus za obserwacje ludzkich zachowań i zarysowanie świata. W tej kwestii Pilch niezmiennie pozostaje mistrzem. Ta książeczka nie jest z pewnością najlepszym dziełem pisarza. Ale warto po nią sięgnąć, celem porównania z innymi utworami. Do mnie humor autora płynący z tej historii nie przemawia. Trochę się zawiodłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.