Każdy czytelnik w słowie pisanym oczekuje świeżości, z nutą zaskoczenia i niepowtarzalności. Myślę, że porównanie tej powieści do Carlosa Zafona jest nadużyciem, ale to nie znaczy, że powieść jest słaba i niegodna zainteresowania. Autorka wplotła w historię mnóstwo wstawek do klasyków i nie tylko. Mamy tutaj antykwariat w Madrycie, dwie kobiety, wydawać się może o silnych charakterach. Antykwariat ledwo przędzie, a kobiety znajdują na to sposób. Za szybą ląduje autobiografia nieślubnej córki księcia Ashford. Kobiety wspólnie czytują książkę, a wkrótce dołącza trzecia, będąca klientką. Czytelnik dzięki lekturze i rozmowom poznaje przeszłość każdej z kobiet. Między nimi nawiązuje się specyficzna więź emocjonalna, a każda ma coś ciekawego do opowiedzenia na temat swojej przeszłości.
"Tamte cudowne lata" to magiczna opowieść o miłości, na jaką nie zawsze jesteśmy w pełni gotowi, to nostalgia za przeszłością i życiem z kart postaci zaklętych w historiach klasyków. Autorka miała doskonały pomysł na powieść i w pełni ją wykorzystała. Ta książka przypadnie do gustu tym, którzy gustują w niepospiesznych historiach. Marian Izaguirre zachęca nas do czytania największych pisarzy, czarując ciekawe opowieści wyrwane z ich książek. Nic nie jest tutaj przypadkowe. Miejsce, kobiety, tło będące miejscem spotkań i rozmów. Całość stanowi misterną historię, będącą pokłonem w kierunku słowa pisanego, jak i arcydzieł literatury światowej.
"Tamte cudowne lata" to książka, która w moim mniemaniu ma również pewien mankament. Być może nie będę tutaj do końca sprawiedliwy, ale w czasie czytania miałem wrażenie, że tłumaczenie nie jest zbyt dokładne. Liczyłem ta tekst, który porwie mnie bardziej na otchłani duchowych wyżyn. Czegoś mi w książce brakuje, ale to nie znaczy, że tekst jest zły. Czasami słowa są zbyt spłaszczone i wydaje mi się, że można było je zamienić innymi, bardziej wzniosłymi, pasującymi do utworu. Ale to tylko moje odczucie. Książka zasługuje na uwagę. Idealna dla książkowych moli. Serdecznie polecam.