
Pisarka znowu po raz kolejny miejsce swojej opowieści umiejscawia na prowincji. Nasza bohaterka Ludmiła jest otoczona mężczyznami z przeszłości i teraźniejszości, którzy tworzą jej codzienny świat, oraz wychowuje córeczkę Zosię. Autorka pozwala nam smakować potrawy, poczuć zapachy, usłyszeć szum lasów. A wszystko ubrane w dialogi, które zamykają się jak to zwykle bywa w barwnej opowieści, która nas wciąga i znowu tęsknimy za sielanką życia na wsi.Ale jest w tej powieści coś więcej - nadzieja i wytchnienie, ciepło i życie za którym podświadomie tęsknimy. Niewielu autorów potrafi tak pisać o walorach polskiej wsi. Katarzyna Enerlich pokazuje nam, że szczęście jest w nas, że musimy nauczyć się czerpać radość z tego co nam daje los. Pisarka nosi w sobą mądrość, którą dzieli się z czytelnikami.
Szukający wytchnienia od szarej codzienności znajdą ją w książkach Katarzyny Enerlich, której pisanie jest balsamem na poranione i zmęczone dusze. W "Prowincji pełnej smaków" dodatkowo znajdziemy stare czarno - białe fotografie. Nie wiem na czym polega genialność tej pisarki, ale mam marzenie, aby ubierać słowa tak jak ona, nadając im głęboki sens. Z kart jej powieści płynie zawsze nadzieja i w zwykłych słowach są ukryte prawdy.
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa