Rozmowa i konkurs z " Patronem" Mateusza Lemberga.

 Czas na kolejny wywiad i konkurs. Tym razem porozmawiam z Mateuszem Lembergiem, autorem "Zasługi nocy", oraz "Patrona". Pod wywiadem konkurs.

Piotr Allan Murphy: Witaj Mateuszu. Dziękuję za przyjęcie zaproszenia do tej rozmowy. „Patron” jest Twoją drugą książką pod sztandarem Prószyńskiego. Jak wyglądała Twoja ścieżka prowadząca od lekarza weterynarii do zostania pisarzem?

Mateusz Lemberg: To ja dziękuję. Właściwie istniały dwie odrębne drogi. Od dzieciaka uchodziłem za twórczy egzemplarz. Nie mówię, że były to próby oryginalne, zdaje się, że wręcz przeciwnie, kopiowałem wszystko, co mi się nawinęło pod rękę. Uwielbiałem kino nowej przygody, którego ulubione pozycje przerabiałem na komiksy. A te potem rozdawałem kolegom, albo wspólnie oglądaliśmy je na przerwach. Potem, w liceum i nawet na studiach realizowałem ze znajomymi etiudy filmowe, ale cóż, ich jakość też nie sięgała wysokiej półki, ot bardzo chcieliśmy spróbować swoich sił. Potem przerzuciłem się na pisanie. Ale wychodziły mi rzeczy, które teraz wstydziłbym się dać komukolwiek do przeczytania. Dopiero czwarta książka, którą wypociłem nadawała się do profesjonalnej oceny.  Były to „Małe biesy” czyli „Podwójne zabezpieczenie”, a raczej „Zasługa nocy”. Ilość tytułów oddaje nakład pracy, którą musiałem włożyć, żeby zadebiutować. 

PAM: Masz szerokie zainteresowania. Realizowałeś filmy, rysowałeś komiksy, podróżowałeś. Czy pisanie jest przejściowym elementem, czy też zamierzasz zacumować na dłużej na tej wyspie?

ML: W Kubusiu Puchatku jest taki ustęp, że ludzie, którzy przychodzą do ogrodu zoologicznego dzielą się na dwie grupy: tych, którzy idą od wybiegu do wybiegu i tych, którzy przychodzą tylko do zaprzyjaźnionego niedźwiedzia. Otóż, jak mi się wydaje, ja już znalazłem swoje ulubione zwierzątko w ZOO. 

PAM: „Patron” jest nie tylko kryminałem. Czytając książkę zobaczyłem w Tobie doskonałego obserwatora życia społecznego. Nie unikasz trudnych tematów, będących dla większości tematami tabu. Zrobiłeś to celowo? Chciałeś sprowokować czytelnika?

ML:  Zdawałem sobie sprawę, że pisząc kryminał wchodzę na poletko mocno już zagospodarowane, a bardzo chciałbym znaleźć tu swoje niepodobne do innych miejsce. Wydało mi się, że kluczem do tego będą nietypowi bohaterowie. Postać detektyw/a cierpiącej/go na transseksualizm uznałem za pomysł kontrowersyjny, ale jednocześnie oryginalny. W dzieciństwie dużo kopiowałem, w dorosłym życiu nauczyłem się, że trzeba być niepowtarzalnym. Staram się.  

PAM: Osobiście lubię książki, w których są wyraziste postacie oraz problemy natury psychologicznej. W „Patronie” znalazłem wszystko to, czego czasami mi brakuje w lekturach, po które sięgam. Twój kryminał to również historia miłości dwóch kobiet, poruszasz temat korekty płci. Postacie są fikcyjne, czy też zakląłeś w literach znane Ci osoby? 

ML: Mając dość kontrowersyjnych bohaterów zdawałem sobie sprawę, że muszę zanurzyć ich w morzu codzienności, inaczej książka będzie nieprawdopodobna. I tak - moje postacie są wymyślone, ale do ich stworzenia zaprzągłem cechy prawdziwych ludzi, podkradłem to i owo, aby sprawy niezwykłe nabrały rzeczywistego wymiaru.
PAM: Po lekturze książki mam nieodparte wrażenie, że jesteś dobrym psychologiem. Są ludzie, którzy nie muszą kończyć specjalistycznych studiów, a czytają człowieka jak otwartą książkę. Ty chyba do nich należysz. Kogo widzisz, obserwując siebie?

ML: Osoba pisząca po prostu musi umieć analizować siebie i swoje obserwacje przenosić na innych. Cóż, w gruncie rzeczy wszyscy pod wieloma względami jesteśmy bardzo podobni i znając siebie mogę pisać o każdym. A co widzę, obserwując siebie? Zmieszane dobro i zło, słabość i siłę, rzeczy z których jestem dumny i których się wstydzę. Taki jest mój sposób na bohaterów – staram się, żeby żaden z nich nie był ani jednoznacznie pozytywny, ani negatywny. W życiu nie ma pozytywnych bohaterów. Są tylko ci, u których dobro przeważa szalę. 

PAM: Twoi literaccy guru to…?

ML:  Uwielbiam czytać Dickensa, Akunina, Irwinga, Somozę, Highsmith. Chciałbym pisać jak King, Coben czy Child. Albo jak Bonda, Czubaj i Miłoszewski.

PAM: Jesteś lekarzem weterynarii, więc kochasz zwierzęta. Czy polski Doktor Dolittle jest w stanie napisać książkę dla dzieci, jeżeli otrzyma taką propozycję?

ML: Tak, pewnie! Czekam na propozycje! Z drugiej strony staram się bronić przed pychą, która skłania do myśli, że ponieważ udało mi się wydać kryminał teraz mogę napisać już wszystko. To znaczy mogę, ale Czytelnik u nas wyrobiony, nie wiem, czy kupiłby bajkę napisaną przez autora kryminałów. I czy taka pozycja byłaby czymś oczekiwanym i wartym przeczytania. Jeśli pojawi się propozycja podejmę rękawicę.  

PAM: Twoja książka wymyka się sztywnym konwencjom literackim, trudno jest „Patrona” oprawić w ramkę z napisem kryminał. To celowy wybieg?

ML: Gatunek kryminalny to moim zdaniem szlachetna odmiana literatury popularnej. Proste reguły, wręcz puste miejsca, w których należy umieścić ciekawe i oryginalne elementy, żeby powstała układanka. Ale schemat jest pułapką, aby się z niej wymknąć, uważam,  należy kluczyć, zwodzić Czytelnika. Dobrze, jeżeli uda się jednak wybrnąć z tego labiryntu osiągając mój główny cel, czyli satysfakcję u Odbiorcy. Moim zdaniem „Patron” spełnia te oczekiwania. Jak sądzę, mogę go polecić nawet najbardziej wyrobionym miłośnikom tego typu literatury.  

PAM: Zasiadając do pisania, trzymasz się sztywnych ram konspektu, czy tez może piszesz zupełnie spontanicznie? 

ML: Autor kryminałów nie może sobie pozwolić na pisanie bez konspektu. Teraz już o tym wiem. Przystępując do pisania „Zasługi nocy” postawiłem na spontaniczność, poszukiwania, których owocem byli ciekawi bohaterowie, ale niewystarczająco wciągająca intryga, którą w efekcie trzeba było zmienić i podkręcić. Wciąż się uczę i mam nadzieję, że jestem coraz lepszy.

PAM: Mam wrażenie, że jesteś człowiekiem pełnym niespożytej energii i nie obawiasz się nowych wyzwań. Stawiasz sobie nowe cele i konsekwentnie dążysz do ich realizacji?

ML: Wiele lat temu wydawało mi się, że mam wiele czasu, że zdążę ze wszystkim. Teraz, kiedy zorientowałem się, które zwierzę w ZOO jest moim ulubionym, wiem, że czasu jest zawsze za mało. Pisanie to tylko hobby, ale staram się je uprawiać z profesjonalnym zacięciem. Kto wie, może w pewnym momencie Czytelnicy dadzą mi rzecz, której najbardziej potrzebuję, czyli właśnie czas. Ograniczenia zaś wydobywają z nas cechy, których się po sobie nie spodziewamy – w moim przypadku rzeczywiście są to upór i konsekwencja. I tego możemy być pewni – nie zatrzymam się i będę przeć dalej. Jakie tego będą efekty – zobaczymy.  

PAM: Aktualnie pracujesz nad…?

ML: Pracuję dość intensywnie nad kontynuacją losów Witczaka i reszty. Nie deklaruję, że będzie jeszcze więcej książek z serii. Nie mam pojęcia, czy będzie takie życzenie Czytelników. Ale błądzą mi po głowie inne pomysły. Zobaczymy. 

PAM: Mateuszu. Życzę Tobie wielu nowych i wiernych czytelników. Przekonałem się, że polska literatura może osiągać światowy poziom. „Patron” jest tego przykładem. To poruszająca historia, w której morderstwo nie jest na pierwszym miejscu, ale pewnie każdy czytający odbierze to zupełnie inaczej. 

ML: Bardzo dziękuję za te słowa. Od Czytelników nie zależy, czy będę pisał, natomiast mają Oni wielki wpływ mobilizujący, abym pisał rzeczy nowe, oryginalne i coraz lepsze. Takie które mam nadzieję, zapewnią im satysfakcję na czas lektury. Książka to bardzo cichy przyjaciel, który jednak potrafi dostarczyć niesamowitych wrażeń. 

 A teraz pytanie konkursowe. Zwycięzców wybierze sam autor, on również wymyślił pytanie konkursowe, które brzmi : Idealny kryminał - jaki powinien być? 

Na odpowiedzi czekamy do najbliższego wtorku, tj. do 11 listopada. Zwyciężają trzy osoby, wytypowane przez Mateusza.  Zwycięzców ogłoszę następnego dnia, tj. w środę 12 listopada. Odpowiedzi zamieszczamy w komentarzach, tam również znajdą się nazwiska zwycięzców. Ja tradycyjnie proszę osoby biorące udział o podawanie adresów mailowych. Na adresy domowe do wysyłki czekam kolejną dobę, a w razie braku odzewu nagroda przechodzi na innego uczestnika. Nagrodami są trzy egzemplarze "Patrona" ufundowane przez Wydawnictwo Prószyński. Wysyłka nagród nastąpi z Warszawy. Termin wysyłki nie jest mi znany. Jak to miało miejsce przy poprzednim konkursie, tak również teraz osobiście napiszę maile z potwierdzeniem dla zwycięzców. Wszystkim życze powodzenia. Książka jest ciekawa i warta przeczytania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...