Minione lata

  Wracam po kilku latach. Dziwne uczucie...Czuję się, jakbym odbył długą podróż w meandry ludzkiej pyschiki. A to dlatego, że ostatnie lata spędziłem na podwyższaniu swoich kwalfikacji zawodowych, w wyniku czego jetsem "bogatszy" o dwa magisteria i kilka studiów podyplomowych, głównie z zakresu psychologii. Przez te lata czytałem głównie podręczniki akademickie, skrypty oraz artykuły naukowe. Ostatecznie otrzymałem propozycję pisania doktoratu, ale jednak to sobie odpuszczam. Chciałbym wrócić do blogowania, do czytania powieści. Przez ostatnie lata nie przeczytałem żadnej. Szczerze pisząc nie mam pojęcia, czy będę potrafił znowu przejśc na beletrystykę. Tak czy inaczej spróbuję. mam dwa kindle a na nich setki książek, które czekają na uwagę. Witam z powrotem. 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

   



Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czytelnicze zmieniają się a ja sam staję się coraz mocniej krytyczny w stosunku do lektur. 

 "Ostatni dzień" spełnił większość moich oczekiwań i w mojej ocenie książka zasługuje na zainteresowanie fabułą. Nie ma tutaj wielu odkrywczych momentów, ale ja skupiłem się na całości, na faule, na dialogach i na motywie przewodnim, a jest nim morderstwo z premedytacją. Zamordowanie ciężarnej kobiety nie pozostaje bez echa, a to dopiero początek wstępu do historii, która pokazuje autorkę w całej okazałości. Luanne Rice potrafi kreślić portrety psychologiczne i tworzyć fabułę, która się zagęszcza, nadając czytelnikowi smaczku i aury tajemniczości, a przecież o to w tym chodzi. Ostatnie tygodnie zmarłej kobiety wydają się być kopalnią odkryć jakie zaskakują tych, dla których była krystalicznym zwierciadłem. Historia ma wiele wątków, ale czytelnik nie gubi się w ich gąszczu. Autorka oszczędza nam pogoni akcji, a w zamian skupia się na postaciach, rysując ich portrety niczym wytrawny malarz. 

Sam nie do końca zrozumiałem motywy zbrodni, to jednak nie przeszkadza, abym książkę polecił, gdyż w mojej ocenie jest warta uwagi. Polecam. 

"Naga prawda"- Ryszard Ćwirlej



 Lubię czytywać autora, ale tym razem zaczęły mi przeszkadzać wulgaryzmy, które są jakby przeniesieniem tła historii i języka postaci, ale tutaj jednak jakoś nie do końca korespondowały z tym, co pamiętam z innych powieści. Jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować pewną ilość "przerywników", ale kiedy one się mnożą i język w dialogach jest bardzo ubogi, wtedy zaczyna mi to przeszkadzać. 

 To jest jedyny minus, który podkreślam i nie wydaje mi się, aby były to złe intencje Autora, ale raczej próba skopiowania języka postaci i nadanie im autentyczności. Morderstwa i śledztwa toczą się wartko, a autor ma pojęcie jak mało kto o pracy organów ścigania oraz o tym, co toczy się za drzwiami komisariatów. Ćwirlej jest dobrym obserwatorem ludzi i potrafi swoje obserwacje przenieść na papier. 

Podkomisarz Aneta Nowak potrafi analizować, dociekać i prowadzić sprawy, narażając swoje życie. Postacie są ciekawe, doskonale opisane, a dialogi żywe. Jednak czegoś mi tutaj brakuje w stosunku do innych książek autora. Nie do końca uwierzyłem w "Nagą prawdę".

 To kolejny tom z historiami podkomisarz Anety Nowak, jednak nie dający mi satysfakcji w pełnym tego słowa znaczeniu. Ćwirlej wybija się ponad przeciętność, jednak nie mogę nazwać go mistrzem gatunku. To jednak nie przeszkadza mi w tym, aby polecić zarówno autora jak i jego książki. 

 Dużym plusem jest fakt, że autor wymyka się schematom, co przysporzyło mu zarówno nowych czytelników jak i krytyków jego stylu. Zwyczajnie o Ćwirleju jest głośno i to raczej się nie zmieni. Osobiście czytam i czytał będę szacownego autora, a innym polecał jego książki, które mogą być dla niektórych odkrywcze, a innych wprowadzać w zakłopotanie. 

Minione lata

  Wracam po kilku latach. Dziwne uczucie...Czuję się, jakbym odbył długą podróż w meandry ludzkiej pyschiki. A to dlatego, że ostatnie lata ...