Poruszający debiut, który odkrywa siłę miłości i przebaczenia, a także prawdziwą naturę cudu i cenę, jaką trzeba za niego zapłacić. Czasami ogromna tragedia daje początek wielkiemu szczęściu. Czasami głęboki dramat przeradza się w niezwykłe dobro, a tym, którzy stracili wiarę, przydarza się... cud. Potrącona przez samochód trzyletnia Sherry zapada w śpiączkę. Pozbawieni nadziei rodzice postanawiają odłączyć córkę od respiratora. I wtedy zdarza się cud, pierwszy z wielu. Dziewczynka zaczyna samodzielnie oddychać. Wkrótce okazuje się, że zawieszona między życiem a śmiercią Sherry posiada niezwykłą moc uzdrawiania chorych. Pod jej domem gromadzą się pielgrzymi. Są jednak tacy, którzy zrobią wszystko, by nie dopuścić do kolejnych cudów.
Książek tego typu nie można zapomnieć, a historia opisana może zdarzyć się każdemu z nas. Ta książka niesie niesamowitą dawką optymizmu i autor pisze z niezwykłą lekkością o rzeczach trudnych i zarazem ważnych. Ja książkę otrzymałem w prezencie, zupełnie przypadkowo i zapomniałem o niej. Ja dopiero zimą po nią sięgnąłem i się nie zawiodłem. Nawet byłem zły na siebie za to że nie wcześniej, że taka "perełka" leżała gdzieś na dnie półki. Takich książek się nie przekazuje w obieg. One nam towarzyszą przez lata. Serdecznie polecam. Gwarantuję emocje płynące z głębi serca.
Czytałam tę książkę dawno dawno temu, ale nadal pamiętam, jakie emocje we mnie wzbudziła.
OdpowiedzUsuń