Po książkę sięgnąłem po przeczytaniu "Trucicielki" Emmanuela Schmitta. I nie zawiodłem się. A nawet coś więcej. Powieść opowiada przypadkowej znajomości dwojga młodych ludzi o imieninach Macy i Mark. Przypadkowa znajomość przekształca się w coś więcej, a czytelnik ma możliwość poznać przeszłość bohaterów. "Szukając Noel" to nie tylko opowieść o poszukiwaniu siostry, ale również o odnajdywaniu siebie. Przyznaję się bez bicia że parę razy popłynęły łzy. Ta historia mnie dotknęła, może dlatego że naprawdę mogła się zdarzyć i wierzę głęboko że każdy czytelnik odnajdzie tutaj kawałek ze swojej przeszłości. Tego typu książki nie powstają przypadkowo, ale ja wierzę że piszą je ludzie którzy są aniołami na ziemi.
Książka mnie powaliła na kolana, sprawiła że nie za szybko zapomnę o tych młodych ludziach którzy towarzyszyli mi przez paręset stron. Autor doskonale maluje świat słowem, koloryzując ciemne mocje i żonglując naszymi emocjami. Już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam jego drugą powieść "Stokrotki w śniegu". Powieść polecam każdemu w każdym wieku. Ja przeczytałem ją w parę godzin, ale w moim sercu zostanie zdecydowanie dłużej. I będę do niej wracał. Ta książka niesie nadzieję.
Książka mnie powaliła na kolana, sprawiła że nie za szybko zapomnę o tych młodych ludziach którzy towarzyszyli mi przez paręset stron. Autor doskonale maluje świat słowem, koloryzując ciemne mocje i żonglując naszymi emocjami. Już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam jego drugą powieść "Stokrotki w śniegu". Powieść polecam każdemu w każdym wieku. Ja przeczytałem ją w parę godzin, ale w moim sercu zostanie zdecydowanie dłużej. I będę do niej wracał. Ta książka niesie nadzieję.
"Stokrotki w śniegu" przeczytaj koniecznie!:) Jeśli ta pozycja tak mocno Cię poruszyła, to z tamtą będzie podobnie albo nawet lepiej:)
OdpowiedzUsuńTak właśnie zrobię. Dziękuję
OdpowiedzUsuń"Stokrotki w śniegu" mam już za sobą i z przyjemnością zabiorę się za tę książkę:). pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam...
OdpowiedzUsuńzachęciłeś mnie do tej książki
OdpowiedzUsuńchętnie ją kiedyś przeczytam ;)
Ja nie w temacie - dopiero znalazłam przez przypadek Twój blog. Witam krajana! :)
OdpowiedzUsuńBloga dorzuciłam do obserwowanych, żeby nie "uciekł" mi gdzieś w natłoku blogów.
Pozdrawiam!
I jeszcze chciałam Ci podziękować - w Twoim profilu na Bloggerze kliknęłam na plik, który tam umieściłeś i tak oto odkryłam "You raise me up" (świetny utwór!) oraz Josha Grobana. Siedzę i słucham! I postanowiłam sobie, że zdobędę płyty tego artysty. Dzięki! :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Szukając Noel", a teraz czas chyba "Stokrotki..."
OdpowiedzUsuńJa na półce mam stokrotki w śniegu, ale póki co nie miałam czasu przeczytać. Ten tytuł jest na mojej liście. Mam nadzieję, że w końcu go przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJa na "stokrotki..." poczekam...
OdpowiedzUsuńOj coś czuję muszę wrócić to tego autora..:) pozdr.
OdpowiedzUsuńMam wielką słabość do Evansa :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie "Słonecznik" tego autora :)
chciałam przeczytać tę książkę, nawet miałam ją już w empikowskim koszyku, ale Empik realizował koszyk miesiąc. Zirytowali mnie tym maksymalnie i przesyłki nie odebrałam. Ale może jednak jeszcze raz się skuszę (w innej księgarni) i kupię??:) Na pewno kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSil. Polecam eksięgarnię. Mają darmową wysyłkę niezależnie od zakupu i bardzo konkurencyjne ceny.
OdpowiedzUsuńwczoraj ją zamówiłam razem ze "Stokrotkami". tak się wszyscy nimi zachwycają, że już nie mogę się ich doczekać :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie 'Stokrotki...' czytałam, więc jestem ciekawa 'Noela', tym bardziej, że tak gorąco polecasz.
OdpowiedzUsuń