Dzisiaj parę słów o książce, której premiera w księgarniach będzie miała miejsce 28 lipca. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak miałem okazję przeczytać egzemplarz próbny przed wkroczeniem tego tytułu na rynek księgarski. Autor Stanisław Zasada jest dziennikarzem oraz absolwentem UMK w Toruniu. Na co dzień współpracuje z katolickimi czasopismami. Tytuł książki pokazuje w sposób jasny, o czym traktuje książka. Temat nie należy do łatwych i przyjemnych, ale nie ulega wątpliwości, iż problem alkoholizmu w środowisku kościelnym istniał i istnieje. Co jest główną przyczyną alkoholizmu wśród kapłanów? Tutaj można snuć wiele teorii, które mogą mieć częściowe pokrycie w rzeczywistości. A w książce przemawiają sami księża, którzy mówią wprost „Na imię mam X. Jestem księdzem. Jestem alkoholikiem”. Z pewnością nie jest to proste wyznanie dla człowieka, który to mówi przed wspólnotą parafialną, przed samym sobą, przed Bogiem. Jaki jest wspólny mianownik tych historii? Wierzę, że każdy, kto po książkę sięgnie znajdzie go bez problemu. Należę pamiętać o jednym, że choroba alkoholowa może dotknąć każdego, chociaż jesteśmy w różny sposób na nią narażeni. W książce ujęło mnie że nikt nikogo nie oskarża, ale również nikt nikogo nie broni. Historie opowiedziane są delikatnie i bez zbędnych napięć. To prosta książka opowiadająca o tym, że w XXI wielu powinno się zmienić nastawienie do kleru. Współcześni duchowni w wirze codzienności i samotności uciekają w swój świat - często świat, w którym na chwilę mogą się zapomnieć o tym jak wracają na plebanie często czekają na nich tylko cztery ściany. Kapłaństwo jak inne wybrane zawody należy do "grup zwiększonego ryzyka". Głównym powodem jest długotrwałe, psychiczne napięcie. Pamiętajmy, że wiek XXI przyniósł nie tylko zmiany społeczne, ekonomiczne, techniczne, ale również kulturowe. Od kapłana wymaga się, aby był przyjacielem, herosem, przykładem. Kapłan szczególnie w mniejszych miejscowościach jest na przysłowiowym świeczniku. Zdaje sobie sprawę, że każdy jego ruch jest obserwowany, analizowany i komentowany często w sposób niekorzystny dla niego. A przecież tak naprawdę święcenia kapłańskie, sutanna czy habit nie zmieniają człowieka i nie czynią go automatycznie świętym.
Zastanawiałem się, komu mogę polecić książkę...Myślę, iż każdemu, kto chce spojrzeć na problem alkoholizmu mężczyzn w sutannach z perspektywy ich opowiadań. Książkę czyta się szybko i z pewnością nie jest to czas stracony. Książka to zbiór świadectw i ja osobiście darzę wielkim szacunkiem każdego, kto potrafi się przyznać przez innymi, że ma problem alkoholowy i że potrzebuje pomocy. Ten problem dotyka wiele osób niezależnie od tego, kim jest i jaki zawód wykonuje. Często alkoholik się dobrze maskuje w swoim środowisku i nie pozwala sobie nawet na przelotną myśl o tym, że problem dotyczy również jego. Każdy jest tylko człowiekiem, każdemu należy się szacunek, a szczególnie osobom, którzy nie potrafią sobie poradzić ze sobą. Może warto rozejrzeć się w swoim środowisku i nie patrzeć krzywo na sąsiada, który znowu zatacza się na klatce schodowej, ale może czas zebrać się na odwagę i pomyśleć czy można coś dla niego zrobić? Ja mam wrażenie, że coraz bardziej oceniamy i krytykujemy, gdyż to jest wygodniejsze niż odrobina empatii i chęci niesienia pomocy. Sam życzę każdemu kto sięgnie po "Wyznania księży alkoholików" aby po tej lekturze zrozumieli że słowa "kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem" dotyczy również nas. Ta książka jest potrzebna, może przerwie mity pokutujące w naszym kraju? W każdym razie osobiście cieszę się że powstała. I głęboko wierzę że sięgnie po nią wiele osób, mimo uprzedzeń. Nie jest ważne czy jesteś wierzący i praktykujący. Warto wyzbyć się uprzedzeń i sięgnąć po tę pozycję. To naprawdę głęboka, poruszająca książka pokazująca tak naprawdę ludzkie tragedie. Polecam.
Mam ją w planach i z chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Wydaje się, że książka pisana bez pogoni za sensacją. To dobrze, bo temat ciekawy, ale kusi, żeby uszczypnąć.:)
OdpowiedzUsuńbardzo bym chciała przeczytać tę książkę. Ogromnie mnie intryguje.
OdpowiedzUsuńJak tylko nadarzy się okazja z przyjemnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa też zamierzam ją przeczytać. Obawiam się jednak,że będzie to woda na młyn dla tych, którzy chcą za wszelką cenę udowodnić, że czarni, to zło. Obym była fałszywym prorokiem.
OdpowiedzUsuńLubię zagłębiać się w tematy, które poruszają kwestie ludzkich ułomności. Z chęcią przeczytam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Lubię czytać o takich "życiowych" historiach, więc lektura jak najbardziej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńLiznęłam co nieco tematu, przy okazji książki "Oskarżyłam ksiądza".
Jakoś nie przepadam za tematem księży itp. i przypomina mi się zawsze taki żart o zdenerwowanym księdzu, który wlał "kroplę wody do wódki", ale może nie będę go tutaj przytaczała, bo jest trochę niecenzuralny ;]
OdpowiedzUsuńPrzeczytane :)
OdpowiedzUsuńJa jestem już po lekturze i powiem ,że jestem zszokowana tym ,że bohaterowie tej książki odważyli się opowiedzieć swoje bądź co bądź wstydliwe historie .Bardzo interesująca lektura :-)
OdpowiedzUsuńAlkoholizm to przede wszystkim choroba psychiki, która doprowadza do uzależnienia i tylko człowiek sięgający po alkohol tak naprawdę ma możliwość wyzwolenia się z nałogu, poprzez silną wolę i znalezienie chęci do życia w trzeźwości. Oczywiście, że pomocna dłoń to dużo, ale nie zawsze odniesie zamierzony cel jeśli będzie zbyt miękka i pobłażliwa. Temat rzeka i dotyczy również duchownych - to są ludzie tak samo, a może nawet więcej narażeni na wszelkiego rodzaju pokusy. Myślę, że świat duchowieństwa wymaga ogromnej przemiany, którą mam nadzieję kiedyś ktoś mądry wprowadzi i uwzględni fakt, że człowiek jako istota żyjąca pomimo rozumu ma jeszcze biologiczne popędy i napędy, których wyeliminowywanie bądź upraszczanie doprowadza psychikę do skrajności. Słabsi popadają w nałogi.
OdpowiedzUsuńMyślę, że powinno się o tym pisać, czytać i rozmawiać.
Jestem przeciwna robieniu z nas ludzi bezuczuciowych robotów.
Alkoholik to człowiek słaby psychicznie, nie radzący sobie z życiem zarówno bogatym jak i biednym, to człowiek, któremu brakuje uczuć, ale skrzętnie zatapia te myśli, bo chwilowo czuje ulgę - z czasem przestaje czuć coraz więcej, a dlaczego? Alkohol poważnie uszkadza ośrodek w mózgu odpowiedzialny za odczuwanie, stąd alkoholicy stają się zobojętniali, zimni i... pamiętajmy o tym, zanim sięgniemy po codzienną dawkę upajającego płynu, nasz mózg w tym miejscu się już nie zregeneruje.