Triumf owiec - Leonie Swann

  Parę tygodni temu gdy zamówiłem książkę zastanawiałem się czego właściwie po niej się spodziewam. Okrzyknięta została bestsellerem, nie czytałem części pierwszej o wdzięcznej nazwie "Sprawiedliwość owiec" i trochę si obawiałem czy to będzie  książka dla mnie. Okazało się że moje obawy były niepotrzebne. 

  Sama autorka pisze pod pseudonimem Leonie Swann. Wszechstronnie wykształcona studiowała filozofię, psychologię oraz literaturę angielską. Pracę doktorską napisała na temat roli zwierząt w literaturze angielskiej, co z pewnością jest naturalną konsekwencją powstania tej niezwykłej książki. A książka jest naprawdę niezwykła.

Owce z Glennkill opuszczają bujne zielone łąki Irlandii i przybywają do zaśnieżonej Francji z nową pasterką Rebeką, córką zamordowanego starego pasterza George'a. Rebece towarzyszy jej matka, zwariowana tarocistka, uwielbiająca likierek i ciągle kłócąca się z córką.
Zatrzymują się na zimowym pastwisku w pobliżu starego zamczyska, w którym kiedyś mieścił się zakład dla obłąkanych. Matka Rebeki wróży, że stanie się coś złego (czemu trudno się dziwić, bo w jej talii brakuje wielu kart zwiastujących dobre zdarzenia). I rzeczywiście zaczyna się coś dziać. Owce dowiadują się od swoich nielubianych sąsiadek kóz (które zdaniem owiec cuchną i są szalone), że w okolicy grasuje tajemniczy potwór zwany Garou.... Kim jest Garou? Może wilkiem?  Może wilkołakiem?  A może kimś znacznie bardziej niebezpiecznym? Prawdę o nim odkryją owce po dramatycznym śledztwie. I wtedy znowu będzie sprawiedliwość. I triumf owiec.
( tekst z okładki)

  Książka jest prawdopodobnie inna niż te które czytałeś czytelniku do tej pory. Oczywiście pomijając znajomość części pierwszej. Autorka pokazuje świat widziany oczami zwierząt. Ciekawe dialogi i zachowania prowadzą do zaskakujących odkryć które znajdujemy...u siebie. Fenomenem tej książki jest to że wszystko jest takie swojskie, a czytelnik ma wrażenie że znajduje się na pastwisku i może nawet zapomina że nie jest owcą. Ale nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Pisarka jest wytrawnym psychologiem, obnaża zwierzęce zachowania w ludziach i traktując to z przymrużeniem oka pozwala czytelnikowi dobrze się bawić. Ale jest również miejsce na refleksję i może na naukę? Przecież na nią nigdy nie jest za późno.

   "Triumf owiec" to książka lekka i przyjemna, ale jednocześnie inteligentna i wymagająca od czytelnika pewnego zaangażowania. Wszystko jest tutaj wypośrodkowane, nie ma niczego zbyt dużo ani nie ma niczego zbyt mało. Autorka bawi się dialogami sytuacyjnymi, ale  bez zbędnego patosu, co predysponuje książkę do szerokiego grona potencjalnych odbiorców.  Czytelnik bawi się doskonale otrzymując wysublimowany tekst. Czego potrzeba więcej? Naprawdę warto przeczytać. Ja sam z prawdziwą przyjemnością sięgnę przy nadarzającej się okazji po pierwszą część przygód moich ukochanych owieczek o tytule "Sprawiedliwość owiec".

 Za książkę serdecznie dziękuje Wydawnictwu Amber
 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...