"Chata" - W.M. Young

  Po "Chatę" sięgnąłem stosunkowo dawno. Zachęcony wspaniałymi recenzjami postanowiłem zdobyć książkę i w ciągu par chwil wybrałem się do Empiku i dokonałem zakupu. Następnie jakiś czas leżała na półce, aż a w końcu postanowiłem po nią sięgnąć. Plułem sobie w brodę że nie uczyniłem tego wcześniej, ale widocznie tak miało być. Książkę czytałem długo - około miesiąca. Dlaczego? Powód był taki, iż chciałem jak najwięcej zapamiętać i jak najwięcej wynieść z tej książki. Z reguły nie robią na mnie dużego wrażenia teksty typu "Bestseller numer 1New York Timesa. Ponad 6 milionów sprzedanych egzemplarzy". Kupiłem ją z potrzeby serca, kierowany ciepłymi recenzjami innych. O czym jest książka? Nie chcę tutaj na ten temat za dużo pisać, ale książka przyciąga, daje wiele odpowiedzi oraz uczy. Napiszę ogólnie że jest to piękna historia o relacjach człowieka z Bogiem, opowiedziana oczami Macka - ojca, który stracił córkę, którą morduje zwyrodnialec. Czy Mack będzie w stanie przyjąć zaproszenie Taty i wrócić do chaty, w której wydarzyła się ta tragedia. Nie sposób czytać tę książkę bez emocji. Wręcz przeciwnie. Łzy płyną ciurkiem. Ta książka zostawia w nas zmianę i jest wyjątkową opowieścią o tym jak można przebaczać z Bogiem. A w książce Tata jest kobietą, sympatyczną murzynką. To wyjątkowo ciepła i budząca w sercu nadzieję opowieść. Serdecznie polecam bez względu na to, w co wierzymy. Książka sięga ponad podziały i doskonale pokazuje prawdy, o których zapominamy.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...