"Przypadki Robinsona Cruzoe" - Daniel Defoe

  Do tej pory byłem przeciwnikiem audiobooków, przy których zwyczajnie w świecie zasypiałem i się nudziłem do piątej potęgi. Ale ostatnimi czasy miałem okazję zetknąć się z nowym portalem "Audeo", gdzie można było przez krótki czas ściągnąć na dysk zupełnie bezpłatnie "Przypadki Robinsona Cruzoe". Zrobiłem to wyłacznie z sentymentu, nie licząc na jakieś wielkie wrażenia. To powieść, od której zaczęła się moja przygoda z czytaniem. Czytanie o rozbitku i tajemniczej, bezludnej wyspie pobudziła moją dziecięcą wyobraźnię. Teraz, dzięki wspaniałemu lektorowi (głosu użyczył Marek Walczak) i wspaniałemu podkładowi muzycznemu na nowo "popłynąłem". Pozwoliłem sobie na zamknięcie oczu i pofalowania po bezmiarze kolejnych pasjonujących przygód. Fajnie znowu jest być małym chłopcem przez kilka godzin i wrócić do odległych czasów.
 Słuchając powieści zapomniałem o wszystkim, wyłączyłem się na inne dźwięki, na wycie karetki pogotowia za oknem, na rozmowy ludzi. Dawno tak się nie czułem. Przyznaję bez bicia - dzięki Audeo zmieniłem zdanie o książkach czytanych. Chętnie sięgnę po kolejne interpretacje znanych powieści uznanych autorów. 


7 komentarzy:

  1. Książkę czytałam w podstawówce i wywarła na mnie ogromne wrażenie. ;)
    Jedyny audiobook, który przesłuchałam (w części, bo w części, czasu brak) to "Gra o tron" Martina. Genialny! Co do Audeo to jeszcze tam nie zawitałam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. książka z czasów mojej młodości... ;] zabrzmiało, jakbym nie wiem ile miała :)) nie da się ukryć, że hmmm czytałam ją jakieś 15? lat temu :))
    a do audiobooków sama coś się przekonać nie mogę.. wole papier i wersje e-bookowe

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, ale tu u Ciebie kosmicznie się zrobiło:)
    A jeśli chodzi o audiobooki, to miałam dokładnie ten sam problem. Nie mogłam się skupić, po czym zasypiałam w dziesięć minut. Ostatnio jednak w bibliotece skusiłam się na "Gottland" M. Szczygła i nie zapeszając...słucham i nie zasypiam. To dobry znak. I oczka odpoczną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam to tylko w wersji Stanisława Stampf'la.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej - a dla mnie "Przypadki..." pozostaną jednym z najgorszych wspomnień czytelniczych dzieciństwa. To jedyna lektura, przy której udało mi się zasnąć. Jakoś miałam mało czasu na jej przeczytanie i czytałam do późna w nocy, rano obudziłam się z głową na książce...

    OdpowiedzUsuń
  6. To moja ulubiona przygodowa książka! Czytałam ich niewiele, ale ta naprawdę przypadła mi do gustu. Audiobooków nigdy nie słuchałam, ale jeżeli kiedyś nadarzy się okazja, to czemu nie. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do zasypiania przy audiobookach... Wiele osób pisze, że przy nich zasypia. Ja też, niestety. Nie udało mi się jeszcze żadnego wysłuchać do końca. Jest metoda, by nie zasypiać - robótki ręczne. Ponieważ jesteś facetem, nie proponuję, byś dziergał sweter na drutach, ale może jakiś karmnik dla sikorek na zimę:)
    A do tego posłuchać książki?

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...