"Ostatni koncert" - Jan Antoni Homa

   Antoni Homa nie był mi wcześniej znany ani jako muzyk, ani jako pisarz.  Ostatecznie okazało się, że jest to barwna postać. Solista, kameralista, symfonik, koncertmistrz Filharmonii Brabanckiej w Eindhoven. "Ostatni koncert" można potraktować jako kontynuację wcześniejszej powieści "Altowiolista", której ja osobiście nie czytałem. Ale jest dobra wiadomość. "Ostatni koncert" można czytać jako zupełnie odrębną powieść. Ja właśnie tak ja potraktowałem. 

   Bartosz Czarnoleski jest z zawodu muzykiem - altowiolistą. Mieszka w pięknej Toskani, gdzie dzieli życie z narzeczoną Antoniną. W polskiej miejscowości o inicjale K. zakłada z przyjaciółmi zespół kameralny.  W programie rozpoczynającym działalność zespołu znajduje się słynny utwór Schuberta "Śmierć i dziewczyna". Znajomy Bartosza,  nadkomisarz policji kojarzy utwór z niewyjaśnioną sprawą sprzed lat. Jednocześnie w K. ktoś morduje, posługując się struną ze skrzypiec. 

  Autor umiejscawia akcje w kilku krajach, co jest dodatkowym plusem. Od pierwszej strony polubiłem ten melodyjny styl pisarza, który przykłada się na czytanie. Miałem wrażenie że uczestniczę w symfonii słów. Autor doskonale wprowadza laika, do jakich ja się zaliczam w terminologie muzyczne. Nie pozwala się nudzić i zniechęcić. Wręcz przeciwnie. Ten kryminał z pewnością wybija się wśród innych pomysłem, ale również przemyślaną fabuła i akcja. Dodatkowo autora cechuje poczucie humoru i kwiecisty styl. Książkę się czyta szybko i z prawdziwą przyjemnością. To coś więcej niż kryminał, to prawdziwa wirtuozyjna gra z czytelnikiem na poziomie słownym. Z przyjemnością sięgnę po inne pozycje tego autora. Jedynym minusem jak dla mnie jest okładka, która zupełnie nie pasuje do całości. Okładka kojarzy mi się z poziomem 3 klasy szkoły podstawowej. Myślę, że w tym wieku dzieciaki mogą coś takiego uczynić na lekcji informatyki. Wiadomo, że okładka przyciąga. Od niej wiele zależy. W zalewie ksiązek to bardzo ważne. Treść oczywiście się broni, ale ile osób będzie chciało się o tym przekonać? Pamiętam, że nie należy oceniać ksiązek po okładce, ale....


Za egzemplarz dziękuję Pani Ewie z Wydawnictwa


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...