Każdy, kto czytał "Pałac bez lusterek" z przyjemnością sięgnie po kolejną książkę autorki. Dlaczego? Powód jest prosty. Anna Pasikowska potrafi zainteresować czytelnika od pierwszej strony. Tym razem poznajemy Magdalenę, młodą wdowę, która leci do Kanady na zaproszenie przyjaciół. Na lotnisku w Toronto poznaje zupełnie inny świat, do tej pory znany jej tylko z kolorowych magazynów. Już w samolocie natyka się na mężczyznę, który wydaje się jej dziwnie znajomy. Czekając na znajomych udaje się do jednej z kawiarni, gdzie spotyka podobnie owego mężczyznę. Kim jest? Czy znali się w przyszłości i czy ich losy się połączą? Autorka potrafi zainteresować za sprawą nieoczekiwanych zwrotów akcji. Doskonale narysowała świat zupełnie mi nieznany, a sama akcja jest umiejscowiona u schyłku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Zderzenie dwóch krajów, podziały i zupełnie inny świat,w który wszedłem z wielkim zainteresowaniem i dobrze się w nim czułem. Nie wiem co jest w książce prawda,a co fikcja, ale jestem przekonany że ta historia mogła się naprawdę wydarzyć. Pisarka jak zwykle doskonale rysuje portrety postaci, operując piórem tak, że moja wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach. To powieść o nadziei i rozterkach, o tym wszystkim co nieuchwytne w preludiom codzienności. Polecam również tym, którzy myślą o emigracji.
Osobiście cenię polską prozę. Nie jest prawda, że rodzimi pisarze piszą gorzej, niż zachodni autorzy. Wręcz przeciwnie. Anna Pasikowska jest przykładem, że warto sięgać po mniej promowanych autorów, chociaż oni sami mają wiernych czytelników. Polecam tym, którzy szukają lektury lekkiej i przyjemnej na wieczór.
Za egzemplarz dziękuje Autorce oraz księgarnii
Książka już za mną i bardzo pozytywnie ją wspominam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, polscy autorzy nie są ani gorsi,a ni lepsi od zagranicznych, ale ich promocja jest o wiele gorsza
OdpowiedzUsuńNie słyszałam ani o autorce, ani tytuły książek nic mi nie mówią, ale na pewno się za nimi rozglądnę bo widzę że to książki dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOd 14 października 2007 kanadyjskie lotniska źle mi się kojarzą...
OdpowiedzUsuńCiesze się, że jako pierwszy mogę delektować się słowem napisanym przez Ciebie i to dopiero uczta dla duszy. O autorce nie słyszałem, ale Twoja recenzja zaostrzyła mi apetyt na tego typu literaturę. Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów w tworzeniu świta opisanego:)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu natknęłam się na tą książkę i nabrałam ochoty. Już sam tytuł mnie przyciąga, fabuła wydaje się być ciekawa. Szkoda, że w mojej bibliotece nie ma tej książki. Jeszcze trochę będę musiała poczekać :)
OdpowiedzUsuńJa jestem wielbicielką polskich autorów. Zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie powieści umiejscowione w naszych, znajomych realiach, bliższe mi są problemy czy humor. Ta książka też wygląda na interesującą.
OdpowiedzUsuń