"Przyjaciółka z młodosci" - Alice Munro



  Kiedy dowiedziałem się z pewnych źródeł, że Alice Munro jest kandydatką do Literackiej Nagrody Nobla, poczułem ulgę. Byłem już po lekturze kilku zbiorów opowiadań i wiedziałem, jaka to jest autorka. Wiadomość o przyznaniu literackiego Nobla nie była dla mnie zaskoczeniem, ale wiadomość o przejściu na literacką emeryturę wywołała we mnie już mieszane uczucia. 

  Kilka dni po ogłoszeniu wyników sięgnąłem po „Przyjaciółkę z młodości”. Nie jest to najnowsza publikacja wydana w Polsce, w czasie kilku dni po decyzji komisji noblowskiej. W zbiorze otrzymujemy dziesięć rozbudowanych opowiadań i jak to bywa w przypadku autorki, utwory zawierają historie kobiet. To właśnie kobiety stają w centrum i one pokazują nam losy, zachowania i tok myślenia płci pięknej. Jakie jest życie kobiet w utworach Munro? Zdecydowanie różne. Pisarka nie pozwala sobie na banalność i schematyczność, wciągając nas w zawiłe meandry ludzkich losów. 

  Autorka ma szereg pomysłów na swoje utwory, co pokazuje, wplątując w historie postacie nietuzinkowe, kolorowe i czasami kontrowersyjne. Otrzymujemy doskonale dopracowane sceny, a także wyraziście pokazane portrety psychologiczne.
 Czytając Munro widzi się kobiety silne, ale również udręczone, kobiety na zakręcie życia i cieszące się pełnym szczęściem. Dokładnie wybiera miejsca doskonale wpasowujące się w detale opowiadań, w postacie i doskonale z nimi współgrające. W moim odczuciu pisarka czasami balansuje na granicy kontrowersji, innym razem jest znowu przesadnie słodka. Ale nie można jej odmówić profesjonalizmu tekstów, jakie wydaje. Nie są to utwory pisane na kolanie, ale czuje się w nich pełne zaangażowanie. Mam odczucia, że autorka celowo kieruje losami postaciami, zmuszając ich do wspomnień, do analizy przeszłości z perspektywy upływającego czasu. Ten zbiór różni się od innych, do których autorka nas przyzwyczaja. Nie mamy tutaj stałych elementów, z którymi kojarzymy Munro – krajobrazy, typowe zabudowania itd.  

 Dojrzałość autorki płynąca z jej utworów jest widoczna od pierwszych słów, w których zostajemy porwani w rewiry ludzkich losów, których my nie doświadczymy, ale jednak są częścią nas. Jak to jest możliwe? Każdy z nas przeżywa szeroki wachlarz ludzkich emocji, które doskonale eksponuje Alice Munro.
 Nigdy nie byłem zwolennikiem pisania o utworze, który szczególnie wpłynął na całokształt odbioru książki. Ty razem jest podobnie, aczkolwiek jest mi trudno zachować zdroworozsądkowość i dochować wierności własnym przekonaniom. Każdy utwór sam w sobie jest perełką i nie szybko można go zapomnieć, ale dopiero cały zbiór tworzy pełne przesłanie pisarki. Mogę się pokusić o tezę, że autorka niczego nie odkrywa. Ona doskonale podaje nam obiad na srebrnej zastawie, dbając o dodatki i odpowiedni nastrój, towarzyszący odkrywanym prawdom, z których istnienia zdajemy sobie sprawę. 

 Noblistka nie ukrywa, gdzie tkwi jej sukces. To prostota tekstów i postacie podobne do nas, mając problemy podobne do naszych. Jak widać, to wystarczy, aby porwać tłumy i dostać najważniejszą nagrodę na świecie. Oglądając jakiś czas temu wywiad z nobliwą panią, zobaczyłem uroczą, nobliwą kobietę z ujmującym uśmiechem i pytaniem w oczach „Czego oni chcą? Ja tylko robię, to co kocham. Ja tylko piszę”. Czy to wystarczy, aby osiągnąć sukces? Oczywiście, o ile wierzy się w wymyślone przez siebie historie i pisze się je z miłością. 

 Serdecznie polecam „Przyjaciółkę z młodości”. To doskonała książka dla każdego i piękne w niej jest to, że dla jednego będzie drogowskazem, a dla innego będzie zbiorem tekstów, do których będzie wracał.
 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...