"Christiane F. Życie mimo wszystko" - Christiane V. Felscherinow i Sonja Vukowic


 Kto z nas nie czytał "My, dzieci z dworca ZOO"? Przejmująca książka o życiu narkomanów, o ich losach. Książka, która wstrząsnęła światem. Po latach główna bohaterka Christiane przerywa milczenie i opowiada o tym, co wydarzyło się w jej dalszym życiu. A działo się bardzo wiele. 

 Książka jest bardzo odważna w swojej treści. Christiane podaje konkretne imiona, nazwiska, miejsca. Język, którego używa, a raczej którym opisuje go Sonja Vukowic nie należy do najbardziej wzniosłego. Ale to jest dobre posunięcie. Dzięki temu dostajemy historię kobiety, która nie wie, ile zostało jej życia, ale odbywa coś w rodzaju spowiedzi ze swojego życia, opowiadając o swoich wyborach, błędach i życiu, które nigdy nie było lekkie.

 Czytając "Życie mimo wszystko" miałem wrażenie, jakbym uczestniczył w bardzo intymnych wydarzeniach rozdartej kobiety, poszukującej swojego miejsca na planecie, która nie była jej przyjazną. Niewielu ludzi stać na tak szczere wyznania. Narkomanka  opowiada otwarcie, nie zważając na to, że pewne fakty tak naprawdę mogą zostać użyte przeciw niej. Po lekturze poznałem prawdziwe oblicze kobiety, która przyznaje, że jedyne dobro jakie przydarzyło się w jej życiu były narodziny syna.

 Z jednej strony poznajemy kobietę, która wydaje się być obojętna na świat i żyje myślami o kolejnych odurzeniach, z drugiej rozpaczliwie potrzebuje miłości i akceptacji. Dokonuje niewłaściwych wyborów, skutkiem jednego z nich jest aborcja. 

 Przerażający jest fakt, jakim jest autentyczność tej opowieści, którą się czyta niczym dobrą powieść, z tą różnicą, że powieści najczęściej są fikcyjne. Tę historie pisze życie. Już pierwsze zdania pierwszego rozdziału wprowadzają nas w smak tego, czego możemy się spodziewać: "Febra. W wieku pięćdziesięciu lat mam objawy marskości wątroby. Od 1989 roku moja wątroba jest w przewlekłym stanie zapalnym. Mam żółtaczkę typu C, genotyp 1a, najbardziej agresywnego wirusa, jakim można się zarazić w Europie...". 

 Ta opowieść może być traktowana jako ostrzeżenie dla tych, którzy wierzą że zabawa z narkotykami może skończyć się na zabawie. Jestem pewien, że historia Christiny zostanie z nami na długo. Opowiedziana od serca, szczerze i bez niedomówień. Na koniec pierwsze zdania z rozdziału 11:"Moi rodzice nie przekazali mi zbyt wiele. Mimo wszystko jest mi przykro, kiedy sobie przypomnę co przeszli po publikacji książki My dzieci z dworca ZOO. To moi rodzice i na zawsze nimi pozostaną. Nigdy więcej nie obnażę ich przed całym światem. Dzisiaj bardzo uważam, jakich słów używam, kiedy o nich mówię. To niełatwe, zważywszy, że nie chcę też zniekształcać rzeczywistości..." Christiane Felscherinow opowiedziała swoje życie tak jak potrafiła, a Sonja Vukovic dokonała rzeczy prawie niemożliwej. Przekonała ją do siebie, dostała szansę jakiej nikt nie dostąpił po książce sprzed lat. Christiane znowu przemówiła. Tym razem jako dojrzała kobieta, potrafiąca zdobyć się na wielką szczerość. Wstrząsająca historia. W tej książce jest ukryta wielka moc. Z pewnością ma tutaj wielkie znaczenie talent Christiany do opowieści. Po lekturze ogarnął mnie wielki smutek. Pewnie za jakiś czas to minie, ale jedno jest pewne. Kultowa Christiane pozostanie ze mną na zawsze w moich wspomnieniach.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...