"Księżyc zaszedł. W niepewnym boju" - John Steinbeck

 Okładka przyciąga uwagę. Samotny mężczyzna na pierwszym planie,w  tle drewniany dom, samochód i trawa. Strój zdradza wiele. Postać wygląda na zrezygnowaną, może nawet na przegraną.

Dwa utwory. Jeden z nich niezbyt obszerny, jednak oba ważne w twórczości Autora. Człowiek w działaniu, który wyraża się przez bunt. Mam wrażenie, ze Steinbeck pisząc teksty sam czuł wielką niezgodę na zastany świat i swoje odczucia przelewał na kolejne strony opowieści. 

 Pierwsza historia "Księżyc zaszedł" to historia dosyć nietypowa. Agresor napadający na skupisko ludzi wywodzących się ze środowisk górniczych, a więc twardych narzuca własne reguły gry, ale nie pozwala sobie na zbyt wielką ingerencję w życie mieszkańców. Powód? Obawa o wzniecenie buntu. Dwie strony po przeciwnej stronie - okupant i przegrany. Ale czyżby tak było? Czy mieszkańcy będą wiernie się przyglądali zastanej rzeczywistości?

 Druga opowieść "W niepewnym boju" to historia młodego człowieka Jima Nolana. Czuje się wykorzystywany i szybko wchodzi w szeregi grupy, która cechuje bunt przed zastanymi wartościami. Autor pokazuje narastający konflikt i jego wielkie natężenie i wpływ na innych. W mistrzowski sposób wodzi czytelnika za nos. Zaskoczenie nie zaskakuje, ale ja wybaczam Autorowi. W moim mniemaniu jest mistrzem, chociaż pisząc swoje powieści czerpie z innych. Wytrawny czytelnik, będący pasjonatem jego twórczości nie będzie miał problemu z powiązaniami. 

 Obie historie są godne uwagi, ale nie jest to szczyt możliwości Steinbecka. Mimo to zasługują na uwagę i na przeczytanie. pamiętajmy o ważnej sprawie. Autor był, myślał i pisał oczami Amerykanina. Ja osobiście lubię te klimaty i nie przeszkadza mi pojawiająca się co jakiś czas szorstkość prozy.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...