Tess Gerritsen - "Dolina umarłych"

  Kilka tygodni natchnąłem się na książki autorki przeglądając nowości w "Empiku". Zapisałem nazwisko nieznanej mi pisarki i w domu przejrzałem recenzje. Okazało się, że w Polce wyszło już kilkanaście tytułów. Wiedziony instynktem zakupiłem cztery pozycje. Zacząłem od "Doliny umarłych". 

 Przyznam się bez bicia. Od dawna żadna książka nie dostarczyła mi tylu emocji, trzymając do końca w napięciu. 
Kilkoro znajomych wybiera się na nie do końca zaplanowany wypoczynek. Po drodze błądzę i najbliższy czas przyjdzie im spędzić w nieznanym sobie miejscu. Odkrywają kilkanaście identycznych domostw, wydawać się może że opuszczonych w pośpiechu. Świadczą o tym otwarte drzwi, okna i niedokończone posiłki na stołach. Coś jest nie tak, a to dopiero początek historii. Oczywiscie to nie jedyna nitka w tej historii. Lubię takie historie. Sekta, tajemnicze zniknięcia, obserwacje itd. Wszystko jest przemyślane i ze sobą powiązane.

 Pisarka potrafi budować napięcie jak nikt inny i pisać fantastyczną fabułę. Nie mogłem na dłużej pożegnać się z książką, a kiedy musiałem ją odłożyć ciągle o niej myślałem. Naprawdę dawno nie czytałem czegoś tak dobrego, co pozwoliło mi na całkowite oderwanie się od rzeczywistości. Po powrocie z podróży sięgnąłem po kolejną pozycję autorki, na szczęście w biblioteczce mam cztery pozycje. Wkrótce zakupię kolejne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...