Mini wywiad z autorem debiutantem i konkurs.



Piotr Allan Murphy: Bruno, debiutowałeś kilka miesięcy temu historią nie będącą specjalnie wielką objętościowo, ale powalającą treścią. O czym jest Twoja pierwsza opowieść?
Bruno Kadyna: Tak, dokładnie w kwietniu. Historia opowiada o mężczyźnie po trzydziestce, który jest zmęczony ciężką chorobą ukochanej żony. Każdy rozdział zaczyna się i kończy w jednym pomieszczeniu, w piwnicznej siłowni. Trenuje od lat, a to miejsce jest dla niego azylem. W końcu kobieta umiera, czego można się spodziewać, a Tomek się załamuje. Po czasie wraca na siłownię, ale kiepsko sobie radzi, więcej wylewa na niej łez niż potu. Rozpacz wywołuje jednak coś, a raczej kogoś, kto zupełnie odwraca jego uwagę od żalu. Dowiaduje się o istnieniu Metalowej Dolnej.
PAM: Ile w tej historii jest Twojego życia?
BK: Hm, siłownia, praca handlowca, o której jest wzmianka na początku i tyle. Na prawdę też istnieje stajnia moich teściów, do której bohater ucieka myślami.
PAM: Jak pojawiła się myśl o napisaniu tej książki? Co było zapalnikiem? Wszak jest to połączenie realizmu z fantastyką. Sam nie przepadam za elementami fantastyki, ale w Twojej powieści wszystko ma sens. Nie jest to łatwa sztuka, aby zainteresować odbiorcę.
BK: Powiem szczerze, że nie pamiętam skąd wziął się pomysł Bulwaków i ich świata. Pojawił się nagle. Gdyby nie ten element, opowieść nigdy by nie powstała. Pisanie o siłowni i treningach nie miałoby sensu, bo zainteresowanymi odbiorcami byłyby jednostki. Podręczników, atlasów ćwiczeń jest pod dostatkiem. Mnie zależało na lekkim, ciekawym czytadle, które przetrze szlaki na rynku przed kolejną, już słusznej objętości historią. Inspiracją dla mnie na pewno była twórczość Jonathana Carrolla.
PAM: Ja bym nie nazwał tego lekkim czytadłem, o czym świadczą również pozytywne recenzje innych czytelników. Łamiesz konwencje, w których jesteś indywidualistą. Poruszasz ciekawe tematy w sposób niebywale oszczędny. Czy Twoją prozę można nazwać "męską"? Kto jest jej odbiorca?
BK: Czy jest męska? Mam nadzieję. Bardzo mnie cieszy, że podoba się kobietom. Nie miałem zamiaru pisać do konkretnej grupy odbiorców, ale w naszym Kraju więcej czytają kobiety i już chociażby dlatego większym odbiorcą są panie.
PAM: Wiem, że znowu piszesz. Czy to jest dalszy ciąg historii Tomasza, czy też podjąłeś się napisania innej historii?
BK: Druga historia nosi tytuł Kolor Ognia. To tak naprawdę pierwszy pomysł, który urodził się lata temu i nie ma związku z Metalową. Z tą książką wiąże się kupa wspomnień i roboty. Ta książka powstała dwa razy. Teraz gotowa leży od grudnia i czeka na redakcję. Zabiorę się za nią, kiedy skończę pisać Mały Kapeć, kolejną książkę. Dużo o tym jest na moim blogu.
PAM:  Czy zastanawiałeś się nad szukaniem dużego wydawcy?
BK: Tak. Sam dobrze wiesz, jak ciężko zadebiutować. Metalowa Dolna powstała między innymi po to, żeby z wydaniem Koloru Ognia było lżej, a skoro Metalowa się podoba, to myślę, że Kolor spodoba się bardziej. Moim zdaniem to dużo lepsza historia.
PAM: Gdzie potencjalni czytelnicy mogą zapoznać się z Twoją historią? Gdzie można Ciebie spotkać w wirtualnym świecie?
BK: Blog: brunokadyna.pl Fanpage: https://www.facebook.com/bruno.kadyna?ref=hl , Twitter, ale najwięcej informacji jest na blogu.

Autor ufundował trzy egzemplarze swojej debiutanckiej powieści. Szansa na tę fantastyczną książkę jest naprawdę duża, a to za sprawą pytania. Liczy się kreatywność.

Pytanie brzmi:
Z czym kojarzy się tytuł książki „ Metalowa Dolna”.

Zasady:
- Prosimy o podanie przy komentarzu swojego adresu e - mailowego. Zwycięzców poproszę za pośrednictwem poczty elektronicznej o adresy domowe.
- Książki mogą być wysłane z dedykacją (proszę to zaznaczyć przy odsyłaniu maila zwrotnego),
- O wynikach powiadomię na swoim blogu w komentarzu pod wywiadem. Komentarz ukaże się w najbliższy poniedziałek tj. 29 czerwca do godziny 22.00
- Konkurs kończymy (zamykamy etap przyjmowania odpowiedzi) 29 czerwca do godziny 12.00

Na adresy zwrotne oczekuję do najbliższej środy do godziny 12.00 Po tym czasie nagroda przechodzi na kolejnego, wybranego uczestnika zabawy.

Życzę powodzenia. Książka jest ciekawa i naprawdę warta przeczytania.



Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...