Alek Rogoziński - "Ukochany z piekła rodem"

 Jakiś czas temu na książkę natknąłem się w salonie znanej sieci. Między półkami dostrzegłem okładkę przedstawiającą kobietę trzymającą w dłoni siekierę - jak mniemałem narzędzie zbrodni. Wtedy wziąłem książkę w dłoń, przejrzałem i odłożyłem na półkę. Zrobiłem to z niechęcią, gdyż przejrzałem i treść wydawała mi się interesująca. 

 Po kilku tygodniach w końcu książkę zakupiłem, ale pomocne tutaj były ochy i achy blogerek zachwycających się debiutem Rogozińskiego, porównując go do Joanny Chmielewskiej. Nie mogłem przejść obojętnie i musiałem przekonać się jak jest naprawdę.

 Autor napisał dowcipną historię - komedię kryminalną, tworząc zabawne postacie i ubarwiając je dowcipnymi dialogami. Sama fabuła nie jest skomplikowana, ale przecież tutaj nie o to chodzi. 
Zostaje zamordowany młody mężczyzna o imieniu  Konrad. Poznajemy znaną i uwielbianą przez czytelników pisarkę romansów Joannę Smidt, jej zwariowaną asystentkę Betty i inne postacie wprowadzające mniejsze lub większe zamieszanie. Mamy tutaj szeroki przekrój ludzi z różnych środowisk, a sam autor radzi sobie wyśmienicie z interakcjami. A dzieje się wiele.

 Dlaczego warto przeczytać? Powodów jest kilka. Pierwszy to język, który jest lekki, przyjemny i książka jest idealna na wakacje. Pisarz mimo szybkiej akcji doskonale radzi sobie z chronologią. Widać, że każdy rozdział jest dokładnie przemyślany. Osobiście uwielbiam takie książki i czekam na kolejną książkę Rogozińskiego. Bardzo udany debiut, tylko nie do końca zgadzam się na porównywanie jego twórczości do kultowej Chmielewskiej. 
 Pisarz buduje sobie markę swoimi dziełami, a tutaj po jednej książce nie sposób mówić o takowym wyjątkowym tytule. Ale wierzę że młody pisarz jest na dobrej drodze, aby po niego sięgnąć. Tego mu życzę. Polecam.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...