Jodi Picoult, Samantha van Leer - " Po drugiej stronie kartki"

 Po książkę sięgnąłem z ciekawości, próbując zrozumieć co stworzyła moja ulubiona pisarka w duecie z własną córką. Różnica czasów, pokoleń, inne odczucia dotyczące rzeczywistości. Jak było?

 Już na początku wpadłem w pułapkę. To drugi tom opowieści, a sięgnąłem po niego bez znajomości tomu pierwszego. Niestety, czasami mi to przeszkadzało. Ale nie tylko to. Szybko zdałem sobie sprawę że ta słodka historyjka jest dla mnie zbyt lukrowana, chociaż panie starają się nadać jej również elementy mniej optymistyczne, czasami wręcz tragiczne, ale te dla nastolatek. Mieszanie baśni z realizmem nie jest nowym pomysłem, ale w tym wypadku mam mieszane odczucia. Postacie nie są klarowne, czasami mało dynamiczne, a całość nie odebrałem jako porywającą i zapadająca w pamięć. Pamiętam jednak że jest to lektura skierowana dla młodzieży, która bez wątpienia się  nią zachwyci.

  Szukałem w tej powieści czegoś dla siebie, bez rezultatu. Wtedy zrozumiałem że przecież od wielu lat nie jestem nastolatkiem, a wiara w złotą rybkę spełniającą trzy życzenia odeszła w zapomnienie. Prawdą jest że każdy niezależnie od wieku potrzebuje trochę magii. Niestety nie zawsze jesteśmy gotowi na jej przyjęcie w danej chwili.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...