James Martin SJ - "Jezus"

 Jak to się stało, iż książka religijna, nie będąca powieścią weszła na listę bestsellerów New York Timesa? Tytuł zawiera słowo, które według wiary chrześcijańskiej jest imieniem Syna Bożego. Sama książka jest opisem podróży do Ziemi Świętej odbytej przez członka Towarzystwa Jezusowego. Ojciec James funduje czytelnikowi wielką przygodę, zabierając w tereny niebezpieczne i egzotyczne dla Europejczyków. 

 Podoba mi się narracja. Autor opowiada o swojej podróży, ale przemyca przy tym opowieści z Pisma Świętego, co jest czymś w rodzaju katechezy. W opowieści widoczne jest zaangażowanie, towarzyszące ojcu Jamesowi o tym w co wierzy. Tym zaraża czytelnika. Nie ma tutaj natręctwa, czy też teologicznych trudnych słów. "Jezus" jest świadectwem, jakże dojrzałym. Gdzie tkwi tajemnica sukcesu książki? Według mnie ludzie w XXI wieku są głodni prawdy, coraz częściej patrzą  w stronę Boga, zazdroszcząc wierzącym. 

 James Martin używa plastycznego języka, koncentrując się na detalach świątyń i miejsc kultu. Ale przy tym pisze szczerze o osobistych doznaniach, prowadząc nas od narodzin do śmierci Jezusa. Trzydzieści trzy lata zawarte w jednym tomie? Okazuje się, że jest to możliwe, a sam autor bez wątpienia nie spodziewał się wielkiego zainteresowania książką. A jednak sięga po nią tysiące osób na całym świecie. 

 "Jezus" to historia prawdziwa, napisana z wielkim rozmachem, ale nie pozbawiona prostoty przekazu. Bez wątpienia autor napisał swoje dzieło z Bożym błogosławieństwem. To historia o Bogu, o Apostołach i biblijnych postaciach.  Dzięki autorowi okryłem Biblię na nowo. Serdecznie polecam. 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...