Magdalena Witkiewicz - "Cześć, co słychać"

 Recenzja przedpremierowa

  Jakiś czas temu dostąpiłem niebywałego zaszczytu. Topowa autorka zaufała mi i przesłała świeżo napisany tekst pod roboczym tytułem "Cześć, co słychać". Jako wielki fan pisarki czym prędzej zabrałem się za czytanie. Magdalena Witkiewicz jest znana ze szczęśliwych zakończeń książek, oraz z podejmowania tematów trudnych, ale napisanych w sposób lekki i przystępny. 

 Główna bohaterka prowadzi ustabilizowane życie. Jest szczęśliwą czterdziestolatką,posiada kochającego męża i dzieci. Kiedy dochodzi do spotkania kobiet z czasów szkolnych, wtedy odżywają dawne wspomnienia. Kobiety porównują swoje żywoty, dokonując ciekawych spostrzeżeń. Zdają sobie sprawę ze zmian, które w nich zaszły.  Dopełnieniem ich rozmów jest pojawienie się tematu dawnego chłopaka, z którą może się wydawać Zuzannę łączą wyłącznie pozytywne wspomnienia. Zuzanna wraca wspomnieniami do czasów, w których była zupełnie inna. Każde kolejne wspomnienie to krok do przeszłości i tęsknota za byłym kochankiem. Kiedy dochodzi do pierwszego spotkania, odzywają wspomnienia, a Zuzanna musi dokonywać kolejnych wyborów, które mogą doprowadzić do tragedii.

 Z początku myślałem, że otrzymam banalną historyjkę, ale zaskoczyłem się mile, kiedy opowieść zostaje przestawiona na inne tory i to, co uznawałem za przewidywalne było tylko wstępem do dopełnienia lektury. A muszę przyznać, że emocje towarzyszyły mi do końca.
 Pisarka znowu pokazuje człowieka w sytuacji na pozór prostej, wydawać się może, iż dostajemy gotowy model, ale Magdalena Witkiewicz jak zwykle bawi się z czytelnikiem, kładąc nacisk na aspekt psychologiczny, pokazując rozdarcie bohatera stojącego na rozdrożu. Ale na to musimy jakiś czas zaczekać.

 Dlaczego warto sięgnąć po "Cześć, co słychać?" To historia dla każdego, nie tylko dla kobiet. Kto z nas nie wraca wspomnieniami do przeżyć, które uważa za pozytywne, ale zapomina o ciemnych stronach tych czasów? Pisarka przyzwyczaiła czytelników do historii, które mogły się wydarzyć.  Jestem przekonany o wielkim sukcesie tej opowieści. Jej siła tkwi w realizmie. Ta historia mogła wydarzyć się naprawdę. Każdemu z nas. Pisarka porusza tutaj bardzo bolesny temat. Nie będę tutaj zdradzał szczegółów. Warto sięgnąć, warto potem pomyśleć o tej lekturze. Emocje jakie mi towarzyszyły nie zawsze były pozytywne. Czasami nie potrafiłem zrozumieć decyzji Zuzanny, ale tak naprawdę kto z nas nie popełnia błędów? Według mnie to jedna z najlepszych książek Magdaleny Witkiewicz. Trudno jest przejść obok niej obojętnie. Pewnie nie jedna z czytelniczek uroni łzę, a inna sięgnie po zdjęcie dawnej miłości. A może ktoś odnowi znajomości na facebooku, rozpoczynając zdaniem "Cześć, co słychać"? Polecam.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...