Igor Ostachowicz - "Zielona wyspa"

 Magdalena jest żoną bogatego biznesmena. Jej mąż jest chorobliwie zazdrosny. Kiedy kobieta wylatuje na bezludną wyspę, aby pobyć w samotności, szybko zauważa że nie jest tutaj sama. Poznaje towarzysza, który strzeże swojego sekretu. Od początku łączy ich intensywna potrzeba zaspokajania potrzeb cielesnych. Magdalena - lekomanka, kobieta o rozchwianej osobowości, skupiona na sobie. Jarek. Człowiek, który nie chce wracać do przeszłości. Tajemniczy.

 Dziwna jest ta książka. Psychodeliczna, mroczna. Obserwujemy życie kobiety będącej na skraju nieokreślonej przepaści. Ona sama nie potrafi określić tego, co dzieje się wokoło niej. Swoją samotność i ból topi w alkoholu i łączeniu leków, które mogą jej na chwilę przynieść ulgę. Niestety, najczęściej jest zupełnie inaczej. "Zielona wyspa" bardzo mnie zmęczyła. Dusiłem się w trakcie lektury, ale czekałem do końca na coś, co pozwoli mi znaleźć ucieczkę z tego stanu. Kobieta o dwóch imionach i dwóch osobowościach i Jarek - towarzysz, kochanek. 

 Przeszkolony dom, zielona wyspa i otaczająca ją woda. Ale to tylko symbole. Podobnie jak postacie. Ostachowicz stworzył utwór niebanalny, wymakający się schematom i drażniący czytelnika. Prowokuje, daje do myślenia, przeciwstawia emocje i wydarzenia nadając im nowe znaczenie. Z pewnością nie jest to książka dla grzecznych czytelników, czytających lekką lekturą. 

 "Zielona wyspa" to historia napisana przez geniusza potrafiącego celnie opisać ludzką psychikę, meandry zła. Po lekturze człowiek jest inny, oczyszczony. Ostachowicz funduje katharsis. Robi to w sposób brutalny, zrywając kolejne warstwy brudu z  zakłamanego człowieka. Na końcu czytelnik zostaje sam ze sobą, w lustrze i widzi siebie nago. I to jest jądro tej opowieści. 
To zdecydowanie książka dla ludzi o mocnych nerwach. Ważne jest otwarcie się na tekst, czytanie bez pośpiechu. Historia jest niebanalna. Ostachowicza zabiera nas w podróż naszych lęków, obsesji i skrywanych głęboko tajemnic. Ale to niebezpieczna podróż. Tak czy inaczej zachęcam do zakupu biletu. To może okazać się jedna z najbardziej oczyszczających doznań w życiu.

 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...