Elisabeth Herrmann - "Wioska morderców"

 Historia rozpoczyna się wycieczką przedszkolaków do ZOO, dostrzegających w klatce ludzką rękę. Nietrudno jest sobie wyobrazić, co działo się później. Trudno jest zapanować nad skupiskiem kilkulatków, piszczących, płaczących i zdezorientowanych. Na miejscu pojawia się policja, a wśród nich młoda i ambitna policjantka Sanela Beara. Szybko zostaje wytypowana podejrzana o popełnienie morderstwa. Sprawa może zostać zamknięta, jednak młoda kobieta czuje intuicyjnie że Beara nie mówi prawdy. Postanowi prowadzić śledztwo na własną rękę. 
Mamy tutaj również profesora Brocka i jego asystenta, mających za zadanie postanowienie diagnozy psychologicznej, co ma pomóc w ostatecznej ocenie stanu podejrzanej. Specjaliści są zgodni w ocenie. Wpływ na czyn miało dzieciństwo i mieszkanie w wiosce Wendish Bruch. W wiosce miały miejsce dziwne praktyki. Pisarka zaskoczyła mnie oryginalną fabułą i pomysłem.

 Sama fabuła może nie jest zbytnio złożona, chociaż mamy tutaj wiele wątków, ale  to jest akurat atut tej książki. Niemiecka pisarka skupia się na budowaniu napięcia, oraz tła, mającego wielkie znaczenie w opowieści.  "Wioska morderców" to mieszanka kryminału, thrillera z elementami horroru. Ciekawa intryga, doskonale skonstruowane sceny. Nie ma się czego tutaj doczepić. Do tego hipnotyzująca, przykuwająca wzrok okładka. Polecam.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...