Kinga Dębska - "Moje córki krowy"

 Od razu napiszę dla jasności, że filmu nie widziałem i raczej go nie obejrzę. Wystarczy mi tekst, napisany jak przypuszczam po sukcesie filmu,który zdobył dwie nagrody. 

 Historia opowiada o śmiertelnych chorobach rodziców dwóch sióstr - Marty i Katarzyny. Pierwsza to artystka - aktorka grająca w serialach telewizyjnych. Katarzyna jest nauczycielką. Obie mają nieudane życia, a ich wzajemne relacje są chłodne i obojętne. Choroba matki, a potem ojca zmusza je do znalezienia konsensusu celem wypracowania pomocy rodzicom. A lekko nie jest. Dwie kobiety i dwa bieguny, dodam że przeciwne. 

 Poznajemy ich życia, szare, nudne, przeplatane rzadkimi ekscytacjami, które pobudzają je do życia. W trakcie lektury odnosiłem wrażenie, że to siostry są "żywymi trupami". 

 Autorka pokazuje przemiennie świat widziany oczami kobiet, które mimo wszystko troszczą się o rodziców i walczą o ich powroty do zdrowia.

 Wielkim plusem książki jest  prosty styl językowy. Autorka nie wysilała się na wyżyny językowe, ale pokazuje wszystko zgodnie z obserwacjami i odczuciami bohaterek. Z pewnością napisanie takiej historii nie należy do najłatwiejszych. 

 Historie dotyczące odchodzenia, śmierci, cierpienia zawsze znajdywały swoje miejsce w literaturze. Co takiego wyjątkowego znajdujemy w "Moich córkach krowach"? Doskonałą obserwacje życia i wspaniałe ujęcia, ukazujące trudne relacje w wyjątkowo trudnych chwilach. Polecam. 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...