Jojo Moyes - "Zanim odszedłeś"

 Po rewelacyjnym "Zanim się pojawiłeś" i udanej adaptacji filmowej nie mogłem sięgnąć po ciąg dalszy zwariowanej dziewczyny z sercem na wierzchu, przyciągającej kłopoty. 

 Lou próbuje nadać swojemu życiu sens i przywrócić go na właściwe tory. Tęsknota za ukochanym, który nie żyje, nie pozwala jej normalnie funkcjonować.  Nic nie jest takie, jak przed poznaniem Willa. Wypadek, jakiemu ulega, powoduje lawinę mniej lub bardziej pokręconych zdarzeń. W życie Lou wkraczają nowe osoby, wprowadzając wiele zawirowań. Dzielna dziewczyna dostaje jednak szczęśliwy los od życia i tylko od niej zależy, czy go potrafi wykorzystać. 

 Autorka w "Kiedy odszedłeś" zmienia taktykę i wprowadza zupełnie nowe wątki, które mają ożywić akcję. Według mnie nie do końca to się udaje. Z pewnością kontynuacja jest o wiele słabsza od pierwszej części. Brakuje tej magii. Mam wrażenie, że autorka napisała kontynuację zachęcona przez wydawcę, oraz sukcesem "Zanim się pojawiłeś". W żadnym wypadku nie oznacza to, iż nie warto po nią sięgnąć. 

 Wiele się dzieje w "Kiedyś odszedłeś", ale zwyczajnie brakuje ducha Willa. Historia napisana jakby inaczej, brak humoru, do jakiego przyzwyczaiła nas pisarka w części pierwszej. 
 W "Kiedyś odszedłeś" powieść nie zostaje domknięta, więc całkiem możliwe, że wkrótce przeczytamy kolejne losy Louizy. Polecam. 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...