Agnieszka Kaluga - "Zorkownia"

 Kilka razy widziałem okładkę, czytałem bardzo pozytywne recenzje, ale cały czas byłem przekonany, że "Zorkownia" to powieść. Po długim czasie zakupiłem książkę za grosze na wyprzedaży, zupełnie nie wiedząc, z czym mam do czynienia. 

 Autorka jest wolontariuszką w hospicjum i to właśnie o tym traktuje ta książka. To coś w rodzaju pamiętnika pisanego w latach 2010 - 2014. Kaługa opisuje codzienność w pracy z umierającymi, pokazując ich ostatnie dni, godziny, minuty. Ta książka jest dla mnie studium człowieka w stanie agonalnym. W "Zorkowni" śmierć towarzyszy nam nieustannie, ozdobiona ogromnym cierpieniem i bezsilnością rodzin, a także czasami obojętnością pracownikiem. 

 Zmęczyła mnie ta książka potwornie, ale potrzebowałem czegoś takiego, prawdziwego, co ściągnęło mnie do poziomu. Czytając "Zorkownie" miałem całą paletę barw stanów emocjonalnych, ale wszystkie miały negatywny wydźwięk. Pisanie o tak intymnych sprawach w taki sposób jest nie lada wyzwaniem. Autorka wyszła z tego obronną ręką, ale książka mimo, że ciekawa, jak dla mnie zbyt dołująca. Tak czy inaczej warto przeczytać. Sam nie podejmuję się jej dokładniejszej oceny.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...