Mo Yan - "Bum!"

  Powalił mnie wstęp autora, który pisze o tym, jak pisać dobrą powieść. Prawdziwy majstersztyk. Nie spodziewałem się tak cennych rad, jakie sam, z pewnością wykorzystam w swoich utworach ( o ile wrócę do pisania). 

  Sama powieść okazała się zupełnie inna od tego, czego spodziewałem się po szacownym nobliście. Autor stawia akcję na wsi. Poznajemy głównego bohatera, jego matkę i historię ojca i...Za dużo nie mogę zdradzić. Jakoś nie potrafiłem w pełni "wbić się" w akcję, która nota bene jest tutaj powolna, momentami zbyt nużąca i nie zawsze potrafiłem zrozumieć intencje autora. Dotyczyły one głównie opisów, często zbyt długich i według mnie zupełnie zbędnych. Luo Xiaotongto postać niezwykła, opowiadająca o tym, co dzieje się w wiosce. Relacje z ojcem, matką i innymi nie zawsze są takie, jakby sobie wymarzył. 

W książce ważną rolę odgrywa...mięso. Dziwne? Dla mnie nawet bardzo, chociaż autor w zakończeniu jakby usprawiedliwiał się i bronił, wyjaśniając czytelnikowi kilka spraw. 

 Mo Yan pisze niebanalnie, mocno różni się od innych pisarzy, ale czy oryginalność wystarcza, aby zyskać miano doskonałego pisarza? Może ja po prostu nie rozumiem mentalności tego kraju, oraz kultury? W książce realizm magiczny miesza się z rzeczywistością. Co jest czym? Czasami trudno jest zgadnąć. Nie wiem, czy sięgnę po inne książki Yana. Zwyczajnie boję się, że się zawiodę. Sama myśl, że to przecież noblista. Chciałbym pochwalić, zachwycić się, ale zwyczajnie chcę być uczciwy względem siebie i potencjalnego czytelnika. Książka z pewnością znajdzie uznanie wśród wielu czytelników. Dla mnie niestety, poza wstępem i zakończeniem, szału nie było. Tym kolokwialnym cytatem kończę moją opinię. Książkę kupiłem w Biedronce za 7 złotych, więc nie były to pieniądze wyrzucone w błoto.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...