Zacznę od ogólnych spostrzeżeń. Książka jest niezbyt obszerna. Autor, światowej sławy anestezjolog daje tutaj świadectwo tego, co przeżył, kiedy jego serce uległo zatrzymaniu. Parti dokładnie opisuje swoje doświadczenia i spotkanie z aniołami i czymś, co długi czas nazywa "Świetlistą Istotą".
W tej historii jest kilka wydarzeń, których nie przyjmuję do wiadomości. Pierwsze to spotkanie z aniołami, informacja o reinkarnacji. Do tego spotkanie z ojcem u wrót piekieł i uratowanie syna przez ojca przed mękami piekielnymi. Do tego dochodzą medytacje i czakry. Zupełnie, ale zupełnie tego nie kupuję. Autor jest hindusem. Wspomina o swojej poprzedniej religii "pięćdziesięciu bogiń".
Podoba mi się jego przemiana z człowieka, o wielkiej zachłanności w kierunku materializmu zmieniającego się w osobę, która zaczyna patrzeć empatycznie na swoich pacjentów i jak opisuje dostaje zadanie zostania "przewodnikiem duchowym" i leczyć ciężkie choroby fizyczne i psychiczne. Tutaj niestety kolejny zgrzyt z moim światopoglądem.
Myślę, że wsadzenie aniołów , Jezusa, Buddy, piekła, nieba, medytacji transcendentalnych, czakr itd do jednego worka nie jest zbyt przekonujące, a czasami mnie zwyczajnie bawiło. Rozumiem, że na takowy przykład zwolennicy "ery wodnika" wierzą w takie sprawy, ale ja tego zwyczajnie nie kupuję.