Remigiusz Mróz - "Immunitet"

 Książkę zakupiłem w formie dodatku do tygodnia Newsweek. Skusiła mnie promocyjna cena i nazwisko autora, którego utwory czytałem i oceniam bardzo wysoko. Kolejna opowieść o Chyłce i jej opiekunie- prawniku. Zawsze razem rozwiązują zagadki, które wydają się być przegrane. 

  W "Immunitecie" mamy do czynienia z oskarżeniami wysuniętymi w  kierunku sędziego, podejrzanego o morderstwo. Wszystkie dowody wskazują na jego winę. Sędzia nie przyznaje się do winy, mimo miażdżących dowodów. Obrony podejmuje się Joanna Chyłka, dawna znajoma z czasów studenckich.  Niestety, nieokrzesana pani mecenas nadal zmaga się z własnymi demonami, a na dodatek wydarzy się coś, co odkryje mroczne tajemnice z jej przeszłości. Ale to nie wszystko. Ktoś niespodziewanie znika.

 Remigiusz jak zwykle wie, jak zbudować  napięcie i emocje, potrafi lawirować między scenami, ale mnie osobiście zaczyna ogarniać już znużenie. Jak dla mnie zbyt wiele terminów prawnych, kolejny tom z prawnikami i dialogi wydają mi się być już "przegadane". 

 Oczywiście Mróz ma pomysły, jak zatrzymać czytelnika przy sobie, ale momentami dialogi zaczynają nudzić. Miałem wrażenie, iż po raz kolejny wchodzę w utwór różniący się od poprzednich, ale zagrany podobnie, mający podobną linię melodyczną. 

 Znając tempo pisania autora i pojawienia się na rynku kolejnych książek pewnie za niezbyt długi czas znowu spotkamy się z Chyłką i Zordonem. Schemat jest taki sam. Ktoś winny, ale na końcu okazuje się zupełnie inaczej. Czyżby zawsze? 

 Oczywiście sięgnę po kolejne książki Mroza, ale zaczyna mi w nich brakować świeżości, która pojawiła się w pierwszych tomach. Autora należy pochwalić za pracowitość, oraz za pasję. Jako doktor nauk prawnych ma wielką przewagę nad czytelnikiem, co jest widoczne w jego książkach. Tylko jak długo jeszcze można sięgać po odgrzewane kotlety? 

 Póki co autor płynie z prądem i bez cienia wątpliwości zawsze będzie miał szerokie grono fanów jego twórczości. Jego styl jest lekki, a fabuła przemyślana. Póki co zamówiłem "Behawiorystę", który ma być inny. Czy Mróz wyzwoli się ze sztywnych ram historii stricte prawniczych? Tego mu życzę. Tak czy inaczej z uwagą śledzę poczynania autora, życząc mu i wróżąc wielkie sukcesy na międzynarodowej scenie wydawniczej.


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...