Yann Martel - "Wysokie Góry Portugalii"

 W końcu doczekałem się tłumaczenia kolejnej książki autora "Życia Pi". Nie miałem pojęcia na co mogę liczyć tym razem, ale czułem, że będzie to wyjątkowy czas. 

 Trzy historie, na pozór odrębne. Pierwsza to historia człowieka, przemierzającego kraj automobilem  - samochodem, jednym z pierwszych, pożyczonym od suspendowanego kapłana. Tomas po stracie bliskich wyrusza w podróż, poszukując religijnych uniesień. Podróż kontynuuje  w miejscach, w których samochód nigdy nie był widziany i jego pojawieniu się towarzyszą różne reakcje napotykanych ludzi.  Tomas w końcu czuje znużenie drogą i ludźmi. 

 Druga historia opowiada o spotkaniu patologa ze żoną, która ma niezwykle oryginalne spojrzenie na Ewangelię. Kiedy ta odwiedza go w miejscu pracy i snuje swoje teologiczno - literackie dysputy ten zdaje się być pozornie pochłonięty jej wywodami. Ale niespodzianka następuje niedługo po wyjściu żony, kiedy do drzwi puka staruszka. Ta  opowieść mnie lekko zaszokowała, ale pokazała również wielki talent Martela w konstruowaniu fabuły, która jest mocno osadzona w świecie rzeczywistym, ale na równi z tym fikcyjnym. 

 Trzecie opowiadanie traktuje o przyjaźni pewnego senatora z szympansem. Senator  Peter Tovy z Kanady po śmierci żony trafia do miejsca, w którym w niewoli żyją szympansi. Mimo ostrzeżeń opiekuna zbliża się do klatki, nawiązując niezwykłą więź z Odo. Postanawia go kupić i zabrać w daleką podróż, do odległej Portugalii, gdzie osiada w jednej z wiosek. 

 Trzy niezwykłe opowiadania, różny czas, ale łączy je wspólny mianownik. Autor pokazuje, że nikt  z nas nie jest skazany na samotność i człowiek na różne sposoby potrzebuje towarzystwa i bliskości czy to człowieka, czy innej, żywej istoty, bez względu na cenę, jaką przyjdzie mu za to zapłacić. 

 "Wysokie góry Portugalii" wywołały we mnie niezwykłe stany emocjonalne, a sama narracja dostarczyła mi niezwykłych wzruszeń. To piękna książka, w pięknym tłumaczeniu. Brawa należą się tłumaczowi, który oddał ducha każdej z historii.  Nie można tej książki skategoryzować, umieścić jej w sztywnych ramach podziałów literackich.

 Dla kogo ta książka? Niestety nie dla każdego. Nie każdy jest w stanie czytać o sekcji zwłok, a autor doskonale przygotował się do tego opisu. Tak czy inaczej, warto się przełamać i sięgnąć po książkę, gdyż z pewnością zapada ona na dłużej w pamięci. Każda z historii to kawałek świata na pozór z innej rzeczywistości, a zarazem mocno wdrukowanej w naszej psychice. Polecam!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Albatros


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...