Olga Tokarczuk jest mi znana z innych swoich książek, ale ekranizacja
tej powieści i szum, jaki powstał przed premierą filmu sprawił, że
przeczytałem "Prowadź swój pług przez kości umarłych".
Sam tytuł jest zaczerpnięty z wiersza Williama Bleak'a, pisarza, poety, rysownika i malarza. Blake był w dużej mierze inspiracją dla Tokarczuk i to wpływa na tekst. Zderzenie dwóch światów, zupełnie sobie obcych kultur i czasów dała zaskakującą opowieść.
Autora opowiada historię astrolożki Janiny Duszejko, mieszkanki odciętej od świata osady w Kotlinie Kłodzkiej. Pierwszoosobowa narracja pozwala nam widzieć świat oczami tej kobiety - nierozumianej przez otoczenie, często wyśmiewanej. Wrażliwość Duszejko jest niezwykła, podobnie jak ona sama. Zupełnie jakby z innego świata, z innej epoki. Żyje skromnie, tłumaczy poezję Bleaka wraz z dawnym uczniem, a oprócz niego odwiedza ją tylko sąsiad. Jej introwertyzm skierowany do ludzi jest podyktowany kilkoma czynnikami. Ale kobieta kocha zwierzęta. Kiedy w okolicy dochodzi do serii morderstw, kobieta próbuje przekonać mieszkańców, że to zwierzęta mszczą się za polowania na nich.
Czytając tę książkę czułem się, jakbym wchodził w jakiś ciemny dół. Było to przerażające, ale i wciągające zarazem. Dialogi, otoczka, wszystko było niezwykle realistyczne.
Olga Tokarczuk ma umiejętność zatrzymania czytelnika w czasie, częstując go wszystkim co pisarz może dać odbiorcy. Ta książka jest sama w sobie arcydziełem, broni się surowością formy i niezwykłą historią. To nie jest książka z tych, które odkłada się po przeczytaniu i się o nich zapomina. Do takich historii się wraca,. Jestem przekonany, że kiedy w przyszłości ponownie sięgnę po ten utwór , wtedy znajdę coś nowego i może zobaczę go z innej perspektywy. Dla mnie jedyną niewiadomą jest pisanie niektórych wyrazów w środku zdania z dużej litery. Rozumiem, ze pisarka chciała coś zaakcentować, ale na początku trochę mi to przeszkadzało, jednak szybko przyzwyczaiłem się do tego wybiegu. Serdecznie polecam. Dla mnie genialna pozycja.
Sam tytuł jest zaczerpnięty z wiersza Williama Bleak'a, pisarza, poety, rysownika i malarza. Blake był w dużej mierze inspiracją dla Tokarczuk i to wpływa na tekst. Zderzenie dwóch światów, zupełnie sobie obcych kultur i czasów dała zaskakującą opowieść.
Autora opowiada historię astrolożki Janiny Duszejko, mieszkanki odciętej od świata osady w Kotlinie Kłodzkiej. Pierwszoosobowa narracja pozwala nam widzieć świat oczami tej kobiety - nierozumianej przez otoczenie, często wyśmiewanej. Wrażliwość Duszejko jest niezwykła, podobnie jak ona sama. Zupełnie jakby z innego świata, z innej epoki. Żyje skromnie, tłumaczy poezję Bleaka wraz z dawnym uczniem, a oprócz niego odwiedza ją tylko sąsiad. Jej introwertyzm skierowany do ludzi jest podyktowany kilkoma czynnikami. Ale kobieta kocha zwierzęta. Kiedy w okolicy dochodzi do serii morderstw, kobieta próbuje przekonać mieszkańców, że to zwierzęta mszczą się za polowania na nich.
Czytając tę książkę czułem się, jakbym wchodził w jakiś ciemny dół. Było to przerażające, ale i wciągające zarazem. Dialogi, otoczka, wszystko było niezwykle realistyczne.
Olga Tokarczuk ma umiejętność zatrzymania czytelnika w czasie, częstując go wszystkim co pisarz może dać odbiorcy. Ta książka jest sama w sobie arcydziełem, broni się surowością formy i niezwykłą historią. To nie jest książka z tych, które odkłada się po przeczytaniu i się o nich zapomina. Do takich historii się wraca,. Jestem przekonany, że kiedy w przyszłości ponownie sięgnę po ten utwór , wtedy znajdę coś nowego i może zobaczę go z innej perspektywy. Dla mnie jedyną niewiadomą jest pisanie niektórych wyrazów w środku zdania z dużej litery. Rozumiem, ze pisarka chciała coś zaakcentować, ale na początku trochę mi to przeszkadzało, jednak szybko przyzwyczaiłem się do tego wybiegu. Serdecznie polecam. Dla mnie genialna pozycja.