Ian McEwan - "W skorupce orzecha"

 Próbuję przypomnieć sobie, czy czytałem kiedyś książkę, w której narratorem jest...płód. To zaskakujące i dziwne, ale jednak wykonalne, o czym przekonuje nas jeden z najwybitniejszych pisarzy współczesnych. Płód czuje, analizuje, wyciąga wnioski. Praktycznie jest bacznym obserwatorem zachowań matki. 

 Czy można opisać świat, będąc płodem. Można coś o wiele więcej, czego dowodzi ta książka, będąca próbą przesunięcia pewnych stereotypów, a może raczej próbą ich obalenia. Znamy badania nad płodem ludzkim, nad kolejnymi trymestrami ciąży i odczuwaniu dziecka tego, co się dzieje na zewnątrz. 

 Dziecko dokonuje własnych przemyśleć zdarzeń, które często powinny być poza jego świadomością, a jednak jest mimowolnym świadkiem okropieństw. Poznaje świat od mrocznej strony, a ta może go zafascynować lub odrzucić. Jako płód z wysoko rozwiniętymi odczuciami i wprowadzeniem pewnych rozwiązań w przyszłości już na świecie. 
Para nie stosuje się do zasad wstrzemięźliwości seksualnej przed porodem, co też płód odczuwa. Płód nie czuje się potrzebny po drugiej stronie, która zaczyna się coraz mniej podobać. Kolejne historie pary i osób z "drugiego planu" są utkane niczym teatralna sztuka. Monodramat, chwilami wydaje się to być komedia. 

  "W skorupce orzecha" to opowieść wywołująca momentami klaustrofobie emocjonalną. Dziwna to książka, jedna  z tych, nad którymi trzeba się pochylić i zwyczajnie ją pokochać lub znienawidzić. 
Autor nie daje czytelnikowi wielkiego wyboru w kwestiach moralnych. Narrator nie bawi się w grzeczne słówka i opowiadanie pięknym językiem dziecka znajdującego się w brzuchu rodzicielki. Narrator  - płód przemawia. Ma wiele do opowiedzenia. 
 Mogę tylko napisać, że książka jest genialna, ale trzeba odkryć jej drugie dno, zasmakować przekazu. - "W skorupce orzecha" to nie jest powieść z milionem dialogów. Autor wskazuje inną drogę do pokazania czegoś ważnego. To historia przesycona samotnością, bólem i rozterkami. Zdecydowanie polecam!!!

 Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...