O „Morrigan Królewskie psy” słyszałem przed jej oficjalnym pojawieniu się na rynku krajowym. Znam wielu pisarzy i wiedziałem, że za jakiś czas ma wejść Piotr Olszówka ze swoją książką. Nie wiedziałem wtedy, co o tym sądzić i czy zdecyduję się na przeczytanie tej książki. Przecież to gatunek mi obcy, za którym nie przepadam, czyli fantastyka. Od zawsze wolałem postacie i historie mniej wydumane, bardziej życiowe. Ale postanowiłem zaryzykować, szczególnie wtedy, kiedy nawiązałem kontakt z autorem i miałem okazję porozmawiać na temat „Morrigan”
Piotr Olszówka jest autorem komiksów i ilustrator - „Bartek i Chlorofil”. Jest także członkiem Association For Renaissance Martial Arts oraz szermierzem (prowadził sekcję szermierki tradycyjnej przy Krakowskim Klubie Szermierzy).
Kiedy rozpocząłem czytanie parę dni temu tej książki naszły mnie pewne obawy. Przecież to zupełnie „nie jest moja bajka”. Ale nie miałem wyjścia, chciałem to zrobić i zmierzyć się z tą pozycją. Ale od początku...Zaczynamy od okładki...Na niej jest kobieta o imieniu Alicja, czyli jedna z głównych postaci czterech zawartych w książce opowiadań. Opowiadania nie są ze sobą powiązane, a przynajmniej bez jakieś ciągłości. Nie chcę się tutaj skupiać na treści opowiadań (tego może dokonać czytelnik), ale chcę napisać ogólnie bez zdradzania fabuły kolejnych historii. Dodam że są to moje przeczucia i mogą się znacznie różnić od recenzji innych czytelników.Nie jestem znawcą fantastyki, ani wielkim fanem, ale książka przypadła mi do gustu.
Autor nakreśla postacie budując je od podstaw i bardzo dokładnie nakreślając ich zróżnicowane cechy osobowościowe. Mamy tutaj wiele postaci jakże kolorowych, różnych, co do których możemy odczuwać różne stany emocjonalne. Nie wszystkich musimy lubić i tak z pewnością właśnie się stanie. Autor również z pieczołowitą dokładnością umiejscawia miejsca akcji. Dodatkową cechą, która jest widoczna u Piotra Olszówki jest dbałość o język który również można by rzec jest różny, w zależności od miejsca i osoby. Ale trzeba przyznać, że wychodzi mu to doskonale. Czytelnik dokonuje analizy, retrospekcji, autor bawi się z czytelnikiem, drażni goi nie głaszcze. To nie jest grzeczna książka o księżniczkach i rycerzach, przynajmniej nie do końca.
Czym lub kim jest tytułowa „Morrigan? Czarodziejką, szamanką, a może księżniczką lub damą? Pokuszę się o odpowiedź, że dla każdego czytelnika będzie czymś innym. Z tego co wiem autor posiada odmienne zdanie od mojego, ale ja to odbieram jako gra z czytelnikiem i możliwość odnalezienia się w „tej grze” jako jedna z przedstawianych postaci z uzewnętrznieniem swoich ciemnych stron natury postaci jakże podobnych do nas. I chyba, dlatego tak bardzo ta książka „dała mi po uszach”. Postacie ze średniowiecza, ale mające wiele ze współczesnymi. Pewne zachowania się nie zmieniają przez wieki i istnieją nawet w fantastyce. Nie potrafię określić tego, co czułem czytając „Morrigan”. Nawet nie potrafię określić, jaka jest to książka. Chyba nigdy nie czytałem czegoś podobnego. Autor wchodzi w grę z czytelnikiem ale robi to inteligentnie z wieloma „kodami” które odbiorca musi sam rozszyfrować. Czy to dobrze wpływa na całokształt? Wręcz fantastycznie. Jeśli ktoś liczy na bajkę w stylu „dawno, dawno temu za górami, za lasami...” to się zawiedzie. Nie jestem specjalistą językowym, nie jestem również polonistą, ale jestem przekonany że Piotr Olszówka wyznaczył nam tą książką nowe standardy w literaturze. Myślę, że nie mieszczą się one w tzw. literaturze fantastyki.Z pewnością usłyszmy o tym młodym, zdolnym debiutancie który pisze od dawna, ale jest kolejnym polskim pisarzem który pokazuje że krajowa literatura nie jest niszowa, wręcz przeciwnie, w wielu kwestiach zachodni pisarze mogą uczyć się od polskich pisarzy kunsztu literackiego.
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu
Normalnie nie wiem, co powiedzieć, więc mówię: dziękuję...
OdpowiedzUsuńPiotrze..to ja dziękuję, a o książce porozmawiamy przy okazji czwartkowego wywiadu przy kawie za jakiś czas...
OdpowiedzUsuńCzytając książkę miałam mieszane odczucia, ale finalnie zrobiła na mnie całkiem pozytywne wrażenie. Z pewnością sięgnę po kolejne pozycje tego autora, choćby z ciekawości. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzedstawiasz tą książkę bardzo pozytywnie i jestem pełna chęci by ją przeczytać. Obawiam się jednak, ze to jest jak dla mnie zbyt ambitna literatura (a ja ja omijam z daleka) i mogę jej nie zrozumieć. Ale zobaczymy, zobaczymy...
OdpowiedzUsuńOjej, ale zachęciłeś! Teraz wiem, że nie ominę tej książki na półce :) Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńprzyznam się szczerze, że nie czytam fantastyki podobnie jak ty, ale przekonałeś mnie :) i jeśli będę miała możliwość i chwilę wolnego czasu to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńAcher - to jest pomieszanie fantastyki z innymi kanonami, stylami. Autor wyłamuje się z konwencji.
OdpowiedzUsuńPo takiej zachęcie ciężko było by nie przeczytać tej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Książka Olszówki istotnie jest przyjemna, ale z tym wytyczaniem nowych szlaków, szanowny autor bloga trochę pojechał. Rozumiem, że wynika to z braku bliższej znajomości z fantastyką.
OdpowiedzUsuńO tym, że czasem pochwały mogą zaszkodzić świadczy reakcja Fonin. Uspakajam - nie wydaje mi się, by "Morrigan" była "zbyt ambitną literaturą".
Jak usłyszałam o tej książce, pierwsze wrażenie było raczej pozytywne. Bo ja akurat lubię fantastykę, a tytuł jakże przyjemnie odsyła do mitologii celtyckiej. Twoja recenzja tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam