Wywiad z Małgorzatą Gutowską - Adamczyk

 








Autor zdjęcia - Robert Baka


Piter Murphy:    Jest Pani autorką książek dla młodzieży oraz sagi dla dorosłych "Cukiernia Pod Amorem". Uczestnicząc w spotkaniu autorskim w Bydgoszczy zobaczyłem kobietę mającą w sobie wiele spontaniczności i ciepła. Pisarkę z dużą dawką humoru, z dystansem do siebie i otwartą na innych. A jaka jest Małgorzata Gutowska -Adamczyk,  gdy zamyka się na parę godzin w czterech ścianach i oddaje pisaniu? Ma Pani jakiś rytuał w stylu zaparzenia herbaty, słuchania muzyki, a może jest to coś innego? Wyłącza wtedy Pani telefony, zupełnie izoluje się od świata?
Małgorzata Gutowska-Adamczyk:  Bardzo żałuję, ale nie mam żadnego rytuału, poza tym, że wolę pisać wieczorem, kiedy moje psy już ograniczają swoją aktywność, a większość codziennych obowiązków jest wykonana. Telefonów nie wyłączam. Siedzę przy biurku, przed oczyma mam najpiękniejszy z widoków: anińskie ogrody i czubki sosen oraz dużą połać nieba. Ostatnio piszę też siedząc na kanapie, ponieważ przeniosłam się na stary laptop, bez dostępu do sieci, albowiem surfowanie zabierało mi zbyt dużo czasu.

PM:       Ma Pani w sobie wiele pokory, która wynika z szacunku dla innych. Jest to widoczne w tym, co Pani mówi oraz jak Pani funkcjonuje wśród ludzi. Zawsze Pani taka była? Nie uderzyła Pani "woda sodowa" do głowy, nie stała się Pani próżna, osiągnąwszy sukces? Wynika to z charakteru czy też doświadczeń życiowych?
MGA:    Chyba zawsze taka byłam. Łatwo wchodzę w relacje międzyludzkie i nie tworzę wobec nikogo sztucznego dystansu. Nie mam problemu z poczuciem własnej wartości i nie potrzebuję się wywyższać. Wiem, kim jestem i dokąd zmierzam, cieszę się każdym dniem, bo mam udane życie i szczęśliwą rodzinę, czegóż chcieć więcej?

PM:       Jest Pani nastawiona pro-rodzinnie i otwarcie mówi o swoich bliskich, jako matka i żona. Wiem, że doskonale Pani gotuje i piecze smaczne ciasta. Jak godzi Pani pracę na etacie żony, matki oraz pisarki?
MGA:    Jakoś muszę. Doba ma aż dwadzieścia cztery godziny, to bardzo dużo czasu.

PM:       Pisanie to ciężka praca, wymagająca wielu wyrzeczeń. Spośród wszystkich powieści, która jest  Pani najważniejszym dzieckiem?
MGA:    Zawsze ta, nad którą aktualnie pracuję.

PM:       W  "Obserwatorze Gutowskim" , broszurze wydanej przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia, powiedziała Pani w nawiązaniu do swoich bohaterów książkowych: " Zawsze muszę się z nimi utożsamiać i podążać za ich pragnieniami, tak więc nie wiadomo do końca kto tu rządzi". Wiem z autopsji , że gdy zaczyna się tworzyć powieść, bohaterowie zaczynają żyć gdzieś w naszej głowie i nie mamy od nich odpoczynku, gdy odchodzimy od komputera.  Czy gdyby miała Pani teraz pisać „Cukiernię Pod Amorem” od początku, zmieniłaby Pani jakieś postacie na inne? A może kogoś usunęła? Która postać jest Pani najbliższa a która obca?

MGA: Gdybym teraz, miesiąc po zamknięciu cyklu, przyznała, że jakaś postać jest zbędna, kiepskie świadectwo wystawiłabym własnej pracy. Starałam się opowiedzieć tę historię jak najlepiej i chyba brak mi jeszcze dystansu, by się ocenić. Mam nadzieję, że trzeci tom nikogo nie rozczaruje, a wszyscy czytający znajdą odrobinę wytchnienia podczas lektury. Lubię wszystkich bohaterów, ale szczególnym sentymentem darzę Celinę, Igę i Ginę.

PM: Jest Pani z wykształcenia teatrologiem, ale wykonywała Pani również wiele innych zawodów. Była Pani bizneswoman, nauczycielką, scenarzystką. Kocha Pani przyrodę, kwiaty, ogrody. Czy Pani zainteresowania i prace, które wykonywała Pani w przeszłości w jakiś sposób wpływają na teraźniejszość w książkach i życiu prywatnym?
MGA:    Dla autora każde doświadczenie jest cenne, a wiedza zdobyta na różnych polach może nieoczekiwanie zaowocować ciekawym pomysłem. Te, tak zwane inspiracje pojawiają się nieoczekiwanie, jak odpowiedni kawałek układanki.

PM:       Dużo Pani czyta, ma Pani ulubionych pisarzy. Którzy autorzy (o ile tacy istnieją) wpływają na Pani pisanie? A inny rodzaj sztuki? Może malarze lub filmy?

MGA:    Być autorem, to trwać w nieustannej gotowości. Tak jest i ze mną. Jednak nie potrafię wskazać konkretnych nazwisk i powiedzieć: On, Ona mnie stworzyli. Stworzyli mnie moi rodzice, dali mi zasób genów, który uczynił mnie czytelnikiem, a potem jakoś już poszło, choć moja droga do zawodowego pisania nie była ani krótka, ani prosta.

PM:       Jeździ Pani po całym kraju spotykając się z czytelnikami. Jak Pani ocenia polskie czytelnictwo w dobie internetu? Jak jest Pani przyjmowana przez fanów, a jest ich coraz więcej.

MGA:    Słowo „fan” kojarzy mi się z szaleństwem muzyki rozrywkowej i krzykami podczas koncertów. „Czytelnik” brzmi znacznie lepiej. Jeśli chodzi o czytelnictwo, to kiedy pytam o nie bibliotekarzy, mówią, że nie jest źle, a ludzie czekają w kolejkach po zamówioną nowość. Chyba znacznie gorzej jest ze szkolnymi lekturami i czytelnictwem młodzieży, chociaż nie rozdzierałabym szat. Kto chce, ten znajdzie drogę do książki.  Nigdy chyba nie czytali „wszyscy”, nie wszyscy mają odpowiedni iloraz inteligencji.   

PM: Na koniec chcę zapytać o tak zwaną "literaturę kobiecą". Czy uważa Pani, że istnieje taki rodzaj literatury, czy jest to raczej pusty wymysł specjalistów od marketingu? Jak wiemy w naszym kraju doskonale sprzedają się książki Małgorzaty Kalicińskiej, Katarzyny Grocholi i innych pisarek, które są uważane za przedstawicielki tego "nurtu".

MGA: Skoro są przedstawicielki, to chyba i nurt istnieje? Ale to określenie pejoratywne, wyraz męskiego szowinizmu. Dobra powieść obyczajowa nie musi być gorsza od kryminału czy powieści sensacyjnej. Różnica tkwi w mentalności czytelnika: mężczyźni wolą zagadkę, kobiety dywagacje na temat uczuć. Jak stwierdzić, co jest lepsze? Ja się nie podejmuję.

PM: Pani Małgosiu. Serdecznie dziękuję za możliwość spotkania, za pouczające słowa, które padły na spotkaniu w Bydgoszczy i dziękując za rozmowę życzę, aby kolejny trzeci tom "Cukierni Pod Amorem", który ukaże się w październiku, okazał się kolejnym hitem wydawniczym. Wszelkiego dobra od czytelników, którzy dołączają się do życzeń.

MGA: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę Panu oraz wszystkim czytelnikom wielu pięknych chwil zadumy nad książką


7 komentarzy:

  1. Wywiad świetny. Z przyjemnością mi się go czytało. Już nie mogę doczekać się, kiedy przeczytam "Cukiernię". Całe szczęście wakacje już blisko:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad świetnie przygotowany. Wcale nie jest łatwo uniknąć banalnych pytań, więc podziwiam tym bardziej. Miałam już spać, ale chyba jeszcze godzinkę spędzę z "Cukiernią..." :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy wywiad i ja też nie mogę się doczekać kiedy będę miała okazję przeczytać cukiernię, która już od jakiegos czasu jest na mojej liście :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, właśnie! Ten 'nurt kobiecy' to jakiś chory wymysł - nie lubię takiego wkładania w ramy i zgadzam się, że trąci ono szowinizmem. Poza tym, jak ktoś mówi 'literatura kobieca' z miejsca jest to traktowane, jako dzieło niższej kategorii. Dlaczego? Bo napisane przez kobietę? O kobietach? Dla kobiet? Chciałabym, aby zaprzestano takiego szufladkowania, ale to chyba nie jest możliwe...

    Bardzo miły wywiad - jest coś w tej pani Małgorzacie takiego, że zawsze uśmiecham się, kiedy o niej myślę i każdy kontakt z jej twórczością ogromnie mnie cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się ten wywiad - jest ciepły i naturalny, jak gdyby była to rozmowa dobrych znajomych :) Co do kwestii literatury kobiecej - biję się w pierś, zdarzyło mi się używać takiego określenia - ale nie w sensie pejoratywnym. Dla mnie "polska literatura kobieca" oznacza właśnie twórczość wymienionych przez panią Małgosię Grocholi, Kalicińskiej, Szwai... Ciężko znaleźć inne stosowne określenie, bo ani to przecież romanse, ani jedynie powieści obyczajowe - charakteryzują się bowiem pewnymi stałymi elementami, których brak w innych obyczajówkach. Chociaż zgadzam się z Futbolową - nazwa za ładna nie jest i rzeczywiście z lekka szowinistyczna. Trzeba pewnie pomyśleć nad jakąś inną ;) Osobiście nie traktuję literatury tego typu jako gorszej, choć faktem jest, że zwykle nie przypada mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wam drogie Panie za ciepłe słowa kierowane pod adresem Pani Małgorzaty jak i mojej osoby.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny wywiad, gratuluję :))

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...