Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią ogłaszam konkurs, organizowany wspólnie z autorką książki "Włoski sekrety" Małgorzatą YILDIRIM. Fundatorem nagród jest Wydawnictwo Prószyński i S-ka. Na odpowiedzi czekamy do najbliższego piątku (2 grudnia) do godziny 20.00 Wyniki zostaną ogłoszone w najbliższy weekend. Każda osoba biorąca udział w konkursie zobowiązana jest do zostawienia swoich danych e-mailowych lub odnośnika do swojego bloga. Osoby które zostaną zwycięzcami zobowiązują skontaktować się ze mną za pośrednictwem poczty elektronicznej i pozostawienia swoje dane do wysyłki. Osoby biorące udział w konkursie są proszone o wiadomość o tym na swoim blogu z odnośnikiem do strony, na której jej prowadzony konkurs. Nagrodami są dwa egzemplarze książki "Włoskie sekrety" podpisane i wysłane przez autorkę z imienną dedykacją do zwycięzców.
Pytanie konkursowe brzmi :
"Książki są jak towarzystwo, które sobie człowiek dobiera"
Monteskiusz
Czy w Twoim życiu obecne są książki, które zawierają uniwersalne prawdy? Książki, do których wracasz? Jeśli tak, to jakie i dlaczego?
Monteskiusz
Czy w Twoim życiu obecne są książki, które zawierają uniwersalne prawdy? Książki, do których wracasz? Jeśli tak, to jakie i dlaczego?
Nie będę oryginalna. Najbardziej cenię Biblię i to w niej znajduję odpowiedzi na dręczące mnie pytania i wątpliwości. Ta stara księga mogłaby się wydawać już nieaktualna, wręcz archaiczna. Nic bardziej mylnego. To właśnie ona pozwala mi spojrzeć na ludzi i ich problemy z zupełnie innej perspektywy, zrozumieć istotę trudnych czy bolesnych wydarzeń oraz dodać siły, kiedy wydaje mi się, że już nic nie ma sensu....
OdpowiedzUsuńkasandra_85@wp.pl
Pozdrawiam:)
Ja bardzo cenię twórczość Paulo Coelho - zawiera bardzo mądre wskazówki, ale nie narzuca swojego zdania.
OdpowiedzUsuńWażne miejsce na półce ma "Alef" mądra podróż koleją transsyberyjską, która przemienia się w podróż wgłąb siebie. To książka do której będę wracać :)
A dla mnie takimi książkami są pozycje autorstwa Phila Bosmansa. Króciutkie teksty, ale jakże pełne prawdy! Rozważania na każdy temat, wskazówki, porady - zawsze i wszędzie można sięgnąć po jego książki, otworzyć na dowolnej stronie i ... chwilę zastanowić się nad sobą i światem.
OdpowiedzUsuńophetveld@wp.pl
Oj bierzcie udział bo warto! Swój egzemplarz już mam więc dam szansę innym, ale z książką naprawdę warto się zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńOj jest trochę takich książek. Cała seria Harry'ego Pottera. Tak, tak tego sławnego Pottera. A dlaczego? Bo tam przyjaźń zawsze zwycięża. Sława, pieniądze czy duma nie mają znaczenia. Przyjaciele pomogą, wesprą.
OdpowiedzUsuńKolejną serią książkową, gdzie wartości rodzinne są najważniejsza, jest Jeżycjada pani Musierowicz. Rodzina ponad wszystko.
Również "Ania z Zielonego Wzgórza" uświadamia nam, że warto marzyć i dążyć do tych marzeń, bo wszystko może się spełnić.
Jeszcze jedną pozycją, która przekazuje uniwersalne prawdy jest "Miasto ślepców" napisana przez José Saramago. Tutaj autor pokazuje co dzieje się z ludźmi w obliczu tragedii, do czego są zdolni. Okazuje się, że w trudnych momentach uaktywniają się nasze zwierzęce instynkty, że jesteśmy do wszystkiego zdolni, i że nie potrafimy przewidzieć wszystkich swoich reakcji.
To tylko wybrane przeze mnie pozycje, bo mogłabym wymieniać więcej i więcej.
Książką, do której często wracam ze względu na zawarte w niej ważne, uniwersalne prawdy, jest "Mały Książę" Antoine de Saint-Exupery. Ta niewielkich rozmiarów książeczka kryje w sobie całe pokłady mądrości życiowej, ważne wskazówki, którymi warto kierować się w życiu. Ta książka jest moim zdaniem niezwykła, nie tylko z powodu wspaniałej treści, która sprawia, że po jej przeczytaniu każdy chyba czuje się w jakiś sposób odmieniony, poruszony. Niezwykłość tej książki polega także na tym, że można ją czytać wiele razy, za każdym razem odkrywając w jej treści coś nowego,coś osobistego. Ja w każdym razie tak odbieram "Małego Księcia" i właśnie dlatego lubię do niego wracać, szczególnie gdy czuję się nieraz zagubiona, smutna, gdy jest mi źle. Wówczas lektura "Małego Księcia" jest dla mnie prawdziwą pociechą i oderwaniem się od kłopotów.
OdpowiedzUsuń"Mały Książę" to książka znana chyba większości osób, ale jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji jej czytać, szczerze zachęcam do wielokrotnego odkrywania jej wspaniałej treści i przesłania, jakie ze sobą niesie.
Dorota P.
april.dp1@gmail.com
Nie będę się wyróżniać gdy powiem,że taką książką jest "Kamienie na szaniec". Bardzo często do niej wracam, bo bardzo wiele mnie uczy. Przedstawia podstawowe wartości życiowe człowieka tj. Bóg, honor, ojczyzna oraz przyjaźń, miłość.. Uczy pokory. I chociaż nie jest to najradośniejsza książka jednak po jej przeczytaniu na mojej twarzy gości uśmiech.I często właśnie w tej książce szukam odpowiedzi na moje pytania.. I zazwyczaj znajduję......
OdpowiedzUsuńCzytam dużo,nawet rzekłabym ,że bardzo dużo i chyba od zawsze.Nawet ni pamiętam ile miałam lat,gdy przeczytałam swoją pierwszą książkę.Chyba sześć i była to Ania z Zielonego Wzgórza.Oprócz beletrystyki czytam dużo poezji,w której rozkochała mnie moje siostra.Każdy chyba "mól książkowy"ma takie książki,do których sięga częściej niż do innych.Takie,przy których najlepiej odpoczywa czy zasypia.Ja oczywiście mam kilka książek,bez których moje życie byłoby chyba uboższe.To Chłopi Władysława Reymonta i oczywiście Ania z Zielonego Wzgórza.Jednak w chwilach trudnych i w chwilach zwątpienia w moim życiu sięgam po poezję.Wtedy Gałczyński jest moim przewodnikiem duchowym czy poezja księdza Jana Twardowskiego/Wiersze zawierają w sobie tyle mądrości i tyle dobroci,że przesłaniają czytelnikowi wszystkie jego problemy i od razu świat staje się lepszy,piękniejszy i pełen miłości.Wiersze księdza Jana bawią,uczą i uspokajają.Jego Kalendarz-zbiór wierszy i wierszyków na każdy miesiąc w roku to mój najlepszy "łóżkowy przyjaciel"Zawsze śmieję się,że do łóżka to najlepszy facet na świecie,Można kochać go nie bez zabezpieczeń i bez żadnych konsekwencji!teraz jeden maleńki wierszyk,który rozśmiesza mnie jak najdoskonalszy dowcip.
OdpowiedzUsuńOBAWA
-KTO TEN GŁAZ KOLOSALNY NA GROBIE POŁOŻYŁ?
-ŻONA,BO SIĘ BOI ,ŻEBY MĄŻ NIE OŻYŁ!
Tyle mój ukochany księżulo-dowcip-wierszyk-wierszyk-dowcip,a takich napisał krocie.
jolunia559@wp.pl
A ja mam takie pytanie dotyczące konkursu,mianowicie: czy wyłonienie zwycięzcy odbywa się w drodze losowania, czy też zależy od tego jak interesująca jest odpowiedź na pytanie ? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź i tak czy inaczej postaram się coś naskrobać niebawem. xD
OdpowiedzUsuńNagrody zostaną przyznane za najciekawsze odpowiedzi, nie w drodze losowania :)
OdpowiedzUsuńewa
OdpowiedzUsuńewunia_89@vp.pl
Uwielbiam czytać książki i zawsze mam dobrą lekturę przy sobie. Można powiedzieć, że jestem książkoholikiem. Z czasów dzieciństwa życiowe perełki odczytywałam z kart Kubusia Puchatka. Przede wszystkim nauczył mnie pielęgnować przyjaźń. Z całą pewnością książka, która zwiera uniwersalne prawdy o życiu to Mały Książę. To magiczna książką inaczej odczytuje dziecko, inaczej dorosła osoba, inaczej osoba z bagażem doświadczeń.Cieszę się, że mimo tego, że jestem dorosła, nie zapomniałam, że kiedyś byłam dzieckiem. Również Oskar i Pani Róża jest fantastyczną pozycją, przekazującą ponadczasowe wartości, bo przecież "życie to taki dziwny prezent". Nie bez znaczenia jest dla mnie także poezja księdza Twardowskiego, dzięki której cieszę się drobiazgami i doceniam to, co mam, nie odkładam "na potem", bo "nie jestem pewna, że czas mam". Niezwykle cenię książkę autorstwa Johna Powella SJ Twoje szczęście jest w tobie. Dzięki niej odbyłam podróż w głąb siebie, poznałam lepiej siebie i na nowo odkryłam swoje wnętrze. A wracając do miłości do książek nie może zabraknąć Imienia Róży-"wszędzie szukałem spokoju i nigdzie nie znalazłem, jak tylko w kąciku z książką".
Pozdrawiam:)
A ja wracam bardzo często do poezji Norwida i krótkich jego niby prozatorskich tekstów. Bardzo często w myślach recytuję Archeologię:panna przyzwoita powinna się zakochiwać w najstarszym synu sąsiada...I tak dalej i tak dalej. Kiedyś w czasach liceum wygrałam konkurs norwidowski recytując właśnie ten utwór. Może dlatego,że ten czas był czasem wspaniałym,wypełnionym po brzegi radością,szaleństwem,zapachem jabłek...I wciąż wracam w myślach...
OdpowiedzUsuńuam20@wp.pl
A mnie się wydaje, że to ksiązki wracają do nas, a nie my do nich. Przychodzą z każdą ważną emocją, wspomnieniem, chwilą, którą chcemy bądź musimy przeżyć raz jeszcze. Wykopują sobie trasę z naszego serca, umysłu i przybywają, dokładnie wtedy, gdy są potrzebne. Jak przyjaciel, który wyciąga do nas rękę, gdy los wyścielił sobie nami drogę, albo łapiąc nas za ramie, gdy stoimy nad przepaścią. To one pierwsze radują się naszym szczęściem i ostatnie zamykają oczy, kiedy boimy się zasnąć. Byłabym niesprawiedliwa stawiając jedne nad drugimi, bo niemal każda zakwitła we mnie cząstką siebie sprawiając, że ja stałam się lepszym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńAle nadchodzą święta, a święta wzmagają moją tęsknotę za kimś bliskim, kogo już nie ma najmocniej. Dlatego coraz częściej z kubkiem gorącej czekolady, jak za dawnych czasów wracam do książek, które czytaliśmy wspólnie. Do „tektoniki uczuć” Schmitta za pomocą której wyznawał mi miłość. Do „cuchnącego Wersalu” o którym tak żywo dyskutowaliśmy i historii Parc de Bagatelle w Paryżu, kiedy wsłuchana w Jego głos zamykałam oczy i widziałam nas spacerujących tam następnego lata. Do „Proszę o prawo do śmierci” Humberta, które obiecaliśmy sobie dać do przeczytania naszym dzieciom gdy wejdą w pierwszą dorosłość. Do opowieści de Mello i „Nigdy nie będę Francuzem” Marka Greenside’a. Do sagi „Zmierzch”, w której topiłam smutek i „PS Kocham Cie” C. Ahern, w której pielęgnowałam niemądrą nadzieje. Wreszcie do „Listu w butelce” Sparksa i „188 dni i nocy” Wiśniewskiego i Domagalik dając sobie namiastkę dawnego „kiedyś”. A kiedy do nich wracam – czuje, że siedzi gdzieś obok mnie i wsparty broda o moje ramie zaczytuje się w tych stronach wraz ze mną. Bo kocha książki. I mnie. Z wzajemnością.
Zawsze fascynowały mnie książki pełne akcji i przepełnione mrocznymi tajemnicami, lecz
OdpowiedzUsuńostatnio zwróciły moją uwagę także kiążki o życiu, niekoniecznie tym szczęśliwym. Tak więc gdy trafiłam na tytuł "Lucas" Kevina Brooksa to muszę powiedzieć, że ta książka mnie oczarowała, bo oto tytułowy Lucas stał się dla mnie wyjątkowym bohaterem powieści. To właśnie on nadał książce dramatu, bo stał się uciekinierem, którego ja chciałabym za wszelką cenę ochronić od czyhającego zła. Czytając tę powieść czułam niepewność, ból i cierpienie, bo tu przewija się mnóstwo uczuć - od radości, przez strach, po spokój i cierpliwość. Nadszedł moment, gdy nie potrafiłam powstrzymać łez i dlatego książka jest dla mnie wyjątkowa, jest pełna życia.
To książka, dzięki której zrozumiałam jak bardzo ważna jest przyjaźń i jak bardzo można kogoś skrzywdzić. Ta powieść bardzo mnie wzruszyła i będę do niej wracać jeszcze niejednokrotnie.
Kolejną taką książką, która wzbudziła we mnie ogrom uczuć jest "Wybrałam Wolność" - Ktoś kto nie czytał tej książki, nie jest w stanie sobie wyobrazić co przeżywają Afgańskie kobiety. Ja ją przeczytałam i poznałam losy kobiet, matek oraz dzieci, których los spoczywa w prawie, którego tak naprawdę nie ma. Kobiety skazane są na siebie, nie mogą wybierać sobie mężów, wychodzić późną porą, pokazywać się publicznie bez chusty zakrywającej twarz. Tak naprawdę ich życie to udręka. Książka ukazuje brutalny świat, w którym rządzą mężczyźni, a jedynym ratunkiem dla kobiety jest ucieczka. Myślę sobie wtedy - Jak bardzo muszą cierpieć kobiety, którym odebrano wolność.
Ta powieść dała mi do myślenia, jak bardzo trzeba cenić zycie i jak wiele wymaga ono poświęcenia w drodze do własnego szczęścia.
Monia :)
onlyme30@o2.pl
Książki do których wracam? Bez zbędnego zastanowienia powiem "Cień wiatru" - Carlosa Ruiza Zafona. Od pierwszej strony, aż do ostatniej książka mnie tak wciągnęła, że nie zważałam na burczenie w brzuchu. Książka napisania genialnie, pomysł ciekawy, ale najlepsze są tam wskazówki do życie, głęboko ukryte w zwykłym znaczeniu. Książka podbiła moje serce, głównym bohaterem. Jego życie jest prostym przykładem i wskazówkami dla nas. Jestem pewna, że ta książka nigdy mnie nie znudzi.
OdpowiedzUsuńkotek2622@wp.pl
Nie mogę sobie pozwolić na kupno wszystkich książek muszę więc posiłkować się biblioteką. Nieraz zaczynałam czytać egzemplarz biblioteczny i… odkładałam go. Po kilku zdaniach wiedziałam już, że muszę tę książkę zakupić na własność, że chcę ją mieć tylko dla siebie, wracać do niej, w przepływie nostalgii podczytywać zaznaczone fragmenty. Tak było chociażby z książką „Wichrowe wzgórza”, banalne, ktoś mógłby rzec. Ale dla mnie to nie był ckliwy romans a wyznacznik miłości. Czytałam ją po raz pierwszy mając niespełna 16 lat. Nie miałam wtedy jeszcze pojęcia o miłości, ale chciałam by była dokładnie taka sama jak Heathcliffa i Kathy. Romantyczna, szalona i doskonała. I silniejsza niż śmierć.
OdpowiedzUsuńMinęły kolejne lata a miłość „aż po grób” nie przetrwała nawet liceum. Dziś wspominam te chwile z uśmiechem na ustach ale „Wichrowe wzgórza” już na zawsze pozostały moją najukochańszą książką. Czytałam ją z 4 razy, za każdym z nieodłączną paczką chusteczek higienicznych. Mój stary egzemplarz jest tak sfatygowany, opatrzony licznymi cytatami, karteczkami i osobistymi myślami, że w tym roku zakupiłam drugie, nowsze wydanie. Postawiłam je na półce, a mój stary, prywatny egzemplarz ukryłam głęboko w szafie, z dala od wnikliwych oczu mych gości ;)
Jest taka książka, którą mogłabym nazwać bumerangiem… Moim prywatnym bumerangiem. Niedawno stała się dość popularna za sprawą ekranizacji, ja jednak poznałam ją wiele lat temu, kiedy jeszcze mało kto o niej słyszał. „Samotność” Christophera Isherwooda (obecnie „Samotny mężczyzna”) to mój magiczny przewodnik, wieloletni przyjaciel, a nawet pocieszyciel. I jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, właśnie „Samotność” wyciągnęła mnie z niejednego „dołka”. Pełne goryczy spostrzeżenia czy komentarze o życiu, przemijaniu, tęsknocie, a także ironiczne spojrzenie na świat głównego bohatera, George’a, niejednokrotnie mnie ratowały. Pomagały mi przetrwać „burze” na mojej drodze, dodawały mi sił w trudnych momentach, pozwalały otrząsnąć się i iść dalej. Książka ta była/jest dla mnie niczym gorzkie lekarstwo, bo przecież skuteczne leki raczej nie mają słodkiego smaku…
OdpowiedzUsuńTakiego smaku nie ma również poezja uwielbianej przeze mnie Haliny Poświatowskiej. W jej wierszach jest magia i moc. I choć bezdyskusyjnie nasiąknięte są śmiercią, świadomością nieuniknionego przemijania… to jednak motywem przewodnim jest miłość – różne jej odcienie. W utworach tej poetki można się zgubić i utonąć, można też, tak jak ja, odnaleźć się i już na zawsze pozostać im wierną.
Chcąc wymienić tytuły, do których najczęściej wracam, nie mogę nie wspomnieć jeszcze o dwóch. Będzie to nasza rodzima klasyka – „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej i „Potop” Henryka Sienkiewicza. Dlaczego właśnie one? Poza jakością samą w sobie, zapewne chodzi o nadzieję, patriotyzm, tęsknotę, a może przede wszystkim o sentyment. I chociaż dziś ustawiam oba tytułu na „jednej półce” obok siebie, książki te mają zupełnie inną historię. O ile w „Potopie” zakochałam się od pierwszego wejrzenia, haustu, akapitu, „Nad Niemnem” było trudniejszym wyzwaniem. By należycie docenić powieść Elizy Orzeszkowej musiałam do niej najzwyczajniej w świecie dorosnąć. A kiedy to się w końcu stało… moja miłość do niej jest (i chyba zawsze będzie) niczym skała, opoka, na której mogę się wesprzeć.
Pozdrawiam,
Urszula (megii24)
http://megii24.blogspot.com/