Piotr Allan Murphy: Witam serdecznie. Dziękuję
za możliwość odbycia tej rozmowy. Nie ukrywam, że pani nazwisko
co jakiś czas przewija się na blogach. Pisze pani powieści o
kobietach, książki są kierowane dla płci pięknej. Nie ma w tym
niczego dziwnego. Pragnę zapytać o genezę powstania tych
historii. Są zasłyszane, a może wydumane, czy tez wynikające z
własnych doświadczeń?
Izabella Frączyk: Witam i dziękuję za zaproszenie. A historie, no
cóż, nie ma możliwości, żeby w stu procentach odciąć się od
świata i całkowicie zrezygnować z obserwacji i zebranych
doświadczeń, acz jednego konkretnego źródła mojej inspiracji nie
potrafię wymienić. Bohater to ktoś, kto pewnego dnia staje przede
mną i pcha mnie do klawiatury bym opisała jego historię, którą
mi podyktuje. A kto go inspiruje, to tego już nie wiem
PAM: Dorota Terakowska napisała: ” Wszystko
ma swoją niewiadomą, nawet to, co jak nam się zdaje, znamy
doskonale”. Ile w Pani książkach jest życia, ile sentymentu i
bólu istnienia?
IF: 100% życia. Nie myślę o bólu istnienia, a przy tym nigdy nie
byłam jakoś nadmiernie sentymentalna. A co jest w moich książkach?
Obserwacje rzeczywistości, zlepek przypadkowych informacji,
zasłyszane/przeczytane strzępki sensacji, wiele tego… Wszystko,
co godne zapamiętania stanowi magazyn cennych zasobów, z którego
czerpię na każdym kroku, aczkolwiek robię to nieświadomie, bo
zawsze to jednak bohater decyduje.
PAM: W większości swoich powieści pokazuje
Pani kobiety poturbowane przez los, mocno doświadczone i wydawać
się może w pewnym sensie przegrywające z życiem. Przy tym są
niezwykle prawdziwe, podobne do naszych żon, matek, sióstr czy
dziewczyn. Czy happy and zawsze gwarantuje szczęście na resztę
życia? Wierzy Pani w takie zakończenia, które są w książkach?
IF: A czy życiu mamy zagwarantowane cokolwiek na stałe? Przecież
nigdy nic nie jest nam dane raz na zawsze. Bohaterki dostają happy
end, ale to jedynie koniec powieści, nie ich życia. Ode mnie
dostają naprawione to, co wcześniej się popsuło, a co z tym
zrobią w przyszłości, na to już nie mam wpływu. A czy wierzę w
szczęśliwe zakończenia? Oczywiście, że wierzę, bo nie cierpię
złych zakończeń i jestem urodzoną optymistką
PAM: Współczesne kobiety pragną być silne,
niezależne, piękne i szczęśliwe. Nie ma w tym niczego niezwykłego
zważając, że to naturalne potrzeby każdego człowieka. Jaka jest
pani definicja piękna?
IF: A co to jest, to piękno? Można mieć piękną duszę, piękne
nogi i piękne buty, które ktoś inny uzna za skrajnie brzydkie. A
czy rzeczywiście współczesne kobiety dążą do tego wszystkiego?
Czy chcą być takie silne i niezależne, czy to tylko znak czasów?
Przecież nawet najsilniejsza i najbardziej samodzielna kobieta chce
czasem móc wesprzeć się na męskim ramieniu i poczuć się „taka
mała”. Myślę że szczęście, to jednak pojęcie nadrzędne, a
cała reszta, to jedynie względnie atrakcyjny dodatek.
PAM: Zastanawiała się Pani kiedyś nad tym,
kto kupuje i czyta Pani książki? Kim są te kobiety, tudzież
mężczyźni? Single, gospodynie domowe, a może po prostu
bibliofile? Otrzymuje Pani sygnały od czytelników o wpływie
powieści na ich życie?
IF: Nie, zupełnie o tym nie myślę, aczkolwiek wśród znajomych,
to właśnie mężczyźni kupują moje książki dla kobiet i później
czytają sami, tak więc niekoniecznie to tzw. literatura kobieca,
ale cóż względy marketingowe rządzą się swoimi prawami.
Otrzymuję wiele sygnałów, że moje książki stanowią lekturę
dla całych rodzin. Otrzymuję też informacje szalenie poruszające.
Nigdy nie sądziłam, że ta moja pisanina, pisana tak trochę dla
hecy, przywróci komuś chęć do życia, czy też skłoni do dania
sobie kolejnej szansy. To budujące słyszeć, że po miesiącach
smutku i żałoby, ktoś przeze mnie znów zaczął się śmiać.
PAM: Które z „dzieci” jest najbardziej
ukochane? Pewnie każde wymagało pielęgnacji, uwagi i troski, ale
musi być gdzieś to wyjątkowe, szczególnie oczekiwane. Napisanie
pięciu książek wymaga mnóstwo czasu, energii i poświeceń. Skąd
pani czerpie siły?
IF: „Kobiety z odzysku” oraz „Jak u siebie” to powieści,
przy których bawiłam się najlepiej i powstały w tak fajnym
czasie, że z przyjemnością wspominam pracę nad nimi, ale też nie
mogę powiedzieć, żebym nie lubiła pozostałych. Poza tym każdą
z powieści z chwilą ukończenia oddaję jakby w obce ręce. Z
chwilą postawienia ostatniej kropki czuję, że to co napisałam
przestaje być moje. Nadchodzi czas, żeby się rozstać, otrzepać
się jak pies, który wykapał się w rzece, znów wziąć głęboki
oddech i niecierpliwie czekać na spotkanie z kolejnymi bohaterami.
Obecnie zaczynam pracę nad siódmą powieścią i z powrotem trzeba
będzie przysiąść fałdów i poprawić organizację, co w mojej
sytuacji stanowi nie lada wyzwanie. No ale ja lubię wyzwania i
uwielbiam ten dreszczyk, kiedy akcja się rozkręca
PAM: Większość napisanych powieści uzyskuje
status bestselerów. Uczestniczy pani w spotkaniach autorskich,
spotyka się z czytelnikami, jest dostępna na facebooku. Czym dla
pani są chwile, w których staje pani po drugiej stronie, wpatrując
się w nieznajome twarze?
IF: To bardzo miłe chwile i traktuję je jako formę nagrody. Chyba
każdy z nas lubi, gdy ktoś inny lubi to, co robimy. Uznanie
czytelników, to największa satysfakcja, która daje pozytywnego
kopa zwłaszcza, że do mojej twórczości podchodzę z dużym
dystansem i często z przymrużeniem oka.
PAM: Dobry pisarz to wierny obserwator zachowań
ludzkich, gawędziarz i manipulant. Jaka jest pani recepta na
przyciągnięcie czytelnika i zatrzymaniu go na dłużej?
IF: Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Chyba nie mam
żadnej recepty, poza tym, że staram się by realia były polskie,
takie dzisiejsze i nasze, a bohaterowie wyraziści i po prostu
ludzcy. Szał mnie ogarnia na te wszystkie eteryczne, wzdychające
piękności o smukłej kibici, spijające herbatkę z porcelanowej
filiżanki, gdy pod oknem kwitnie wypomadowany adorator w lakierkach
i wykrochmalonej koszuli... Nie, nie, to nie dla mnie
PAM: Czy oprócz prozy życia czerpie pani
również inspiracje z utworów ulubionych pisarzy? Kim są „bogowie
literaccy” Izabelli Frączyk?
IF: Absolutnie nie. Paradoksalnie, odkąd zaczęłam pisać, czytam
bardzo niewiele, bo cały czas się boję, że mogłabym się czymś
zasugerować i nieświadomie popełnić plagiat. Dlatego też na
wszelki wypadek, jak już coś czytam, zazwyczaj jest to literatura
sensacyjna. Intrygi, szpiedzy, papieskie tajemnice, strzelaniny i
takie tam. Nikogo nie naśladuję.
Piszę po swojemu i cieszę się, że mój styl pomalutku staje się
rozpoznawalny.
PAM: Dla wielu pisarzy sam proces twórczy jest
forma autoterapii. Wysyłają oni w świat swoje traumatyczne SOS
zawoalowane zmienionymi imionami, miejscami wydarzeń itd. Uważa
pani, że pisanie na podstawie własnych
doświadczeń przynosi ulgę? Gdzie jest granica sprzedania własnych,
często intymnych doświadczeń?
IF: Cóż, czasem strach pomyśleć co niektórzy wysyłają w świat.
Proza z gatunku dołujących i ambitnych nie zawsze jest dla mnie
zrozumiała i często się zastanawiam, „co poeta miał na myśli”,
jakie brał dopalacze i cóż takiego ujrzał w tym krytyk. Ale to
kwestia indywidualna, jeśli komuś taka terapia pomaga, przynosi
ulgę, to proszę bardzo, natomiast ja nie jestem fanką
ekshibicjonizmu i nadmiernych udziwnień. Tworzę to, co sama
chciałbym czytać i nie mam parcia, by w jakiś sposób
uzewnętrzniać tam siebie i własne przeżycia. To po prostu
opowieści o życiu i ludzkich relacjach, z lekkim ukłonem z stronę
komedii, więc próżno w nich szukać Bóg wie którego dna mojej
duszy
PAM: Aktualnie pracuje pani nad nową książką?
O czym ona traktuje?
IF: Dosłownie kilka tygodni temu ukończyłam nową powieść o
przygodach dwóch przyrodnich sióstr, które o swoim istnieniu
dowiedziały się dopiero po śmierci ojca. Obie są skrajnie różne
i pochodzą ze skrajnie różnych środowisk. Jedna, ta poczciwa,
klepie biedę w bieszczadzkiej wiosce, gdzie diabeł mówi dobranoc,
a druga- wyrachowana „suka”- jest stołeczną gwiazdą telewizji
śniadaniowej, więc w ich znajomości „będzie się działo”
PAM: Jako czytelnika interesuje mnie projekt
pisania. Pisze pani konspekt, rozpisuje plan szczegółowy, czy też
idzie pani w pisanie spontaniczne? Przywiązuje się pani do
tworzonych postaci, wchodzi z nimi w interakcje?
IF: Piszę całkowicie spontanicznie. Nie mam konspektu, nie robię
notatek. Nie wiem, co się stanie na następnej stronie, bo
bohaterowie robią, co chcą. Kiedyś próbowałam zebrać w punktach
dwa ostatnie rozdziały, by nie pogubić wątków i … pisanie
przestało mnie cieszyć. A czy się przywiązuję? Oczywiście.
Przecież moje bohaterki są do mnie jakby przyssane przez tych kilka
miesięcy, kiedy piszę. Gdy kończę, na chwilę robi mi się jakoś
tak pusto i smutno.
PAM: Na koniec chcę zapytać o postać z pani
utworów, która najbardziej pasuje do pani cech osobowości. Przy
tworzeniu bohaterów wzoruje się pani na konkretnych postaciach? Są
to osoby z pani otoczenia?
IF: Raczej staram się tego nie robić. W moich książkach nie ma
moich znajomych, rodziny, mnie. Na początku bardzo trudno było
wytłumaczyć osobom z mojego otoczenia, że bohaterowie żyją swoim
życiem, a nie moim. To oni głoszą własne poglądy, czują własne
uczucia, płaczą swoim łzami i śmieją się własną przeponą
A kto najbardziej do mnie pasuje? Jedna bohaterka z powieści
„Kobiety z odzysku”, ale ona w dalszym ciągu nie jest mną, choć
każdy kto choć trochę mnie zna, nie miał wątpliwości, kto
stanowił pierwowzór tej postaci. Owszem, jest do mnie podobna z
charakteru, ma podobny styl bycia, ale to jest ona, nie ja. A jeśli
będę chciała napisać o sobie, to po prostu napiszę autobiografię
PAM: Dziękuję za rozmowę. Życzę kolejnych
sukcesów literackich i w życiu osobistym.
IF: Ja również serdecznie dziękuję.
Konkurs:
Pytanie jest proste, ale wymaga pewnego rodzaju kreatywności. Kim powinna być bohaterka kolejnej książki pisarki? Tylko tyle i aż tyle. Najciekawsze pomysły zostaną nagrodzone trzema egzemplarzami najnowszej powieści Izabelli Frączyk "Jak u siebie". Na odpowiedzi czekam do najbliższego poniedziałku tj. 3 listopada do godziny 18.00. Osoby biorące udział w konkursie proszę o podanie adresu e-mailowego. Wyniki konkursu pojawią się 4 listopada do godziny 18.00 w komentarzach pod tym postem. Zwycięzcy są zobowiązani wysłać w ciągu 3 dni swoje dane do wysyłki, która nastąpi z Warszawy. Po trzech dniach nagroda przechodzi na inne osoby. Fundatorem nagród jest Wydawnictwo Prószyński.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.