Kobieta na końcu świata 2 - Martyna Wojciechowska

   Martyna Wojciechowska jest znaną podróżniczką i redaktorką polskiej edycji miesięcznika "National Geographic" oraz prezenterka telewizyjna i jak pokazuje książka doskonała pisarka i dokumentalistka. Kiedy wziąłem do ręki tę książkę zacząłem swoją podróż od zdjęć. Zobaczyłem fotografie kobiet z różnych krajów, kontynentów, kultur. Od razu zobaczyłem co jest celem Martyny - chciała nam pokazać tę różnorodność i może pokazać że każdy ma prawo do życia według własnych zasad. Pokazała kobiety które nie mają łatwego życia, ale żyjąc w swojej kulturze i nie mając odniesienia do kobiet żyjących inaczej są na swój sposób szczęśliwe. 

   Mogę się śmiało pokusić o twierdzenie że ta książka dotyka bardzo intymnych sfer kobiecych. Martyna doskonale to uchwyciła w fotografiach i opisach. Mamy tutaj historię kobiety która adoptowała małego hipopotama jako córeczkę, gejszy, kobietę z kręgami na szyi, amerykańską lolitę i inne historie kobiet z różnych kręgów cywilizacyjnych. Martyna nie szuka wspólnych cech, ale podkreśla indywidualność co jest dodatkową pozytywną cechą tej książki. Ta książka to osobiste historie, czasami tragedie, ale ukazujące kobiety jako silne jednostki. Martyna pięknie opowiada i z wielkim zaangażowaniem emocjonalnym widocznym w tekstach. Piękne fotograficzne ujęcia przenoszą nas w inne wymiary.

  Osobiście podziwiam Martynę za odwagę i silny impuls do tego, aby zobaczyć i przekazać innym to co zobaczyła.  To druga część "Kobiety na drugiej części świata". Mam nadzieję że kiedyś będzie mi dane przeczytać pierwszy tom. Naprawdę warto, mimo wysokiej ceny. Książka jest dobrze wydana na wysokiej jakości papierze kredowym i zawiera dziesiątki zdjęć.

Dziękuję wydawnictwu G + J za dostarczenie książki

13 komentarzy:

  1. Lubię Martynę Wojciechowską i z przyjemnością przeczytam tę i poprzednią jej książkę:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam pierwszą cześć Martyny, na drugą poluję! Ciesze się, że Ci się książka podobała! :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że naprawdę warto ją przeczytać. Tylko szkoda, że są takie drogie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł trochę przekręcony :P
    Ja oglądałam program i był naprawdę bardzo ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam program dotyczący tej kobiety i hipopotama ;) Chciałabym przeczytać tę książkę, zgadzam się jednak z Bujaczkiem - naprawdę szkoda, że jest tak droga i nie każdy będzie mógł sobie na nią pozwolić. A w mojej bibliotece od dawna wypożyczona - chyba komuś spodobała się na tyle, że nie chciał już jej oddać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. książkę kupiłam jakiś czas temu, w sumie nie wiem dlaczego bo nigdy nie czytałam książek podróżniczych, jednak zmieniło się to po przeczytaniu książki Pana Marka Tomalika, więc książka u mnie na półce czeka na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba poproszę wydawnictwo G+J o tę książkę ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś dziwnie się złożyło, że nigdy nawet książki pani Martyny mnie nie kusiły, podchodzę z dużą rezerwą do tego typu książek, aczkolwiek czasem lubię obejrzeć Jej program :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie niekwestionowany prym w powieściach podróżniczych widzie Beata Pawlikowska, ale książki Martyny od dłuższego czasu też za mną chodzą. Bardzo lubię jej program telewizyjny więc i literaturze nie odmówię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądałam program Martyny Wojciechowskiej, a książka wydaje się być ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. wczoraj ją oglądałam w księgarni! Korcił mnie zakup tylko ta cena... :(
    Ale za takie wydanie, barwne ilustracje, z pewnością warto! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. wow,dopiero odkrywam Twojego bloga,a juz trafilam na swietna recenzje.Nie widzialam dokumentu Martyny pod tym samym tytulem i przyznaje,ze nawet nie wiedzialam,ze sa ksiazki i to 2 czesci....

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam obie części "Kobiety na końcu świata" + "Przesunąć horyzont". Było to jakiś czas temu, ale pamiętam, że czytało mi się wyśmienicie, bardzo pozytywne wrażenie wywarł na mnie jej styl pisania, swoista sprawność językowa. Nieprzesadzony, bez zbędnych ozdobników i nu(t/d)y patosu ale niepozbawiony refleksji.
    Poza tym Martyna nie kryguje się wobec czytelnika, i nie stroi się w czyjeś piórka. Brak w jej książkach namolnego kaznodziejstwa. Działa na przekór szablonowego zachowania płci pięknej. Nie robi sobie zdjęć z lepszego profilu, nie biadoli, a jak trzeba to i bycze jądra zje ;-) Wydaje się być sympatyczną, "równą babką". Dla mnie i pewnie dla wielu niedoścignionym wzorem przekuwania idei w czyn. Bo jak się chce to można.

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...