Charles Bowden jest autorem wielu książek, które krytycy oceniają wysoko. Na co dzień współpracuje z „GQ”, „Mother Magazine” oraz z innymi znanymi magazynami. Jest laureatem wielu nagród literackich. Mieszka w Arizonie.
W czasie czytania tej książki, a nie jest ona łatwa i przyjemna zastanawiałem się nad sensem jej powstania. Dlaczego autor jawi nam mały wycinek piekła na świecie, na którym żyjemy? Opowiada o mieście Ciudad Juarez gdzie w ciągu roku ginie około 2600 ludzi. Bowden pokazuje nam brutalny świat, świat którego my nie znamy i z cała pewnością nie akceptujemy. Brutalność każdej strony książki doprowadza nas do stanu, w którym czujemy się jakbyśmy tracili kogoś bliskiego. A o to chodziło autorowi. Wywołuje określony stan, nie zawsze zgodny z zamierzeniem czytelnika kiedy bierze tę książkę do ręki. A przecież już ponura okładka i tytuł mówi wyraźnie, że książka nie będzie nas głaskała i sprzedawała nam ckliwe historie.
Dostajemy brutalny reportaż na temat codziennego życia w mieście które otacza pustynia z naciskiem na ciemną stronę miasta. A jest nią silnie rozwinięta przestępczość, do której zalicza się brak stosowania prawa nawet przez jego stróżów, często zbiorowe gwałty, silnie rozwinięta mafia narkotykowa czy też zaginięcia ludzi, głównie kobiet. W mieście są stosowane wyrafinowane sposoby na umieranie, a po nim częstą praktyka jest rozczłonkowywanie ciał. W tym miejscu można zginąć za nic, nawet podczas spaceru.Autor ukazuje że przemoc jest wszędzie, niezależnie od miejsca w jakim się znajdujemy.
Zastanawiało mnie, dlaczego ta książka powstała? Przecież może nie być do końca zrozumiana przeze mnie jako Europejczyka wychowanego w innej kulturze. Nagle uświadomiłem sobie, o co autorowi chodzi. Zrozumiałem, że niestety autor ma rację w swoim ukrytym przekazie. W miecie narodził się nowy porządek, a jego zasady dyktuje rynek narkotykowy i gangi nim rządzące. Czy w Europie również nie tworzy się coś podobnego?
Książkę czyta się ciekawie jako reportaż. Przeczytać ją mogą osoby o mocnych nerwach, a zdjęcia, które są również zamieszone są zdecydowanie skierowane dla osób o mocnej konstrukcji psychicznej. Reportaż jest dobry, autor z pewnością musiał wiele ryzykować, aby pokazać światu jak to jest w Meksyku. Przy okazji obala wiele mitów związanych z życiem codziennym żyjących tam ludzi. Książka jest wstrząsem, przy czym jej powstanie jest potrzebne, aby świat się dowiedział o czymś co nie jest literacką fikcją, ale cierpieniem tysięcy ludzi niepewnych życia w kolejnym dniu.
Za dostarczenie książki dziękuję Wydawnictwu
Interesująca pozycja, więc z przyjemnością dopisałam do swojej listy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Dla mnie sytuacja jak w opisywanym mieście jest po prostu jak z księżyca. Chętnie przeczytam tę książkę, przybliżenie realiów może nie pomoże w zrozumieniu, ale na pewno poszerzy horyzonty.
OdpowiedzUsuńDzięki za znak obecności w komentarzu :) Przyznam, że bloga widzę pierwszy raz i zaraz się zabieram do przeglądania :) Co do książki którą opisujesz, recenzja interesująca, więc chętnie zapiszę ją na swoją listę ;)
OdpowiedzUsuńzainteresowałeś mnie, chociaż trochę boję się takich książek. niestety o niektórych rzeczach nie da się pisać nie szokując, a najsmutniejsze, że to reportaż ;(
OdpowiedzUsuńa no właśnie, zapomniałam wspomnieć że jeśli ktoś lubi książki o treściach egzystencjalnych to na pewno pozycja trafiona. Gorąco polecam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMocna rzecz - przyzwyczajona jestem do takich więc i tej zapewne podołam.
OdpowiedzUsuń