"Za oknem cukierni" - Sarah - Kare Lynch


  Autorka swoje życie dzieli pomiędzy dzikim wybrzeżem Nowej Zelandii, francuskimi winnicami Szampanii, Nowym Yorkiem oraz urokliwym miasteczkiem na wzgórzach Toskanii. „Za oknem cukierni” jest pierwszą powieścią tej autorki, po którą sięgnąłem, co zresztą zrobiłem z dużą przyjemnością. Autorka wpadła na oryginalną fabułę i doskonale ją przeniosła na karty książki.

  Lily Turner dokonuje zaskakującego odkrycia. W czasie sprzątania rzeczy męża trafia na zdjęcie męża z obcą kobietą i dziećmi, które są łudząco podobne do męża. Zdjęcie znajduje w lewym bucie do golfa. Podejrzewa że maż wiedzie podwójne życie i stąd częste podróże do Włoch. Ma dwa wyjścia – zaczekać na męża, który wróci z delegacji i zapytać wprost, albo jechać w poszukiwaniu tych ludzi i męża. Wybrała drugie wyjście, co doprowadza do wielu zabawnych sytuacji, kiedy do akcji wejdą członkinie Tajnej Ligi Owdowiałych Cerowaczek. Tajemnica grupa ma za zadanie łączenie w pary ludzi o złamanych sercach. Oczywiście po drodze mamy wiele innych wątków. Książka zaskoczyła mnie świeżością i ogromnym poczuciem autorki, która opisuje ciekawie poczynania wdów, które szybko zdobyły moje serce i nawet nie wiem, kiedy wciągnąłem się w tę książkę jeszcze bardziej. Jeżeli ktoś liczy na to, że „Za oknem cukierni” to typowe romansidło to jest w wielkim błędzie. Sarah – Kate Lynch porusza temat zdrady, odpowiedzialności za rodzinę i trudnych wyborów. A to wszystko podane w słonecznej Toskanii z mnóstwem zapachów włoskiego jedzenia i dobrym humorem. Jest jedna rzecz, która nie do końca mi się podoba – a dokładnie chodzi mi o włoskie „wstawki” językowe, przy których nie ma tłumaczenia. Uważam, że powinny być podane w przypisach, co by pozwalało zrozumieć zawiłe nazwy. Z drugiej strony gdyby nie było tych włoskich nazw to wtedy książka by nie była taka włoska. Cieszę się, że znowu mogłem zawitać w pięknej Toskanii, przechadzać się wąskimi uliczkami i poznać nowych mieszkańców tego urokliwego kawałka świata. Z przyjemnością znowu się wybiorę kiedy otrzymam zaproszenie od pisarki.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu


18 komentarzy:

  1. Z radością zanurzę się w taką atmosferę, to będzie wspaniała odmiana!

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak:). Słoneczna, cieplutka Toskania. Miło mi się ją czytało i jak widzę, mamy podobne odczucia po lekturze:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli mężczyzna tak pisze o książce która wydawała by się taka bardziej kobieca. To chyba bardzo dobrze świadczy o powieści.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również miałam okazję przeczytać tę książkę, jednak ja mam troszkę odmienne od niej zdanie ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również chętnie wybrałabym się w tę podróż:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No to jestem skuszona :) Czuje, że potrzebuje teraz takiej książki! Wpisuje na liste i rozglądam się za nią :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet okłada od razu kusi, aby się tam przenieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaciekawiłeś mnie, tytuł słodki, ale treść jak w życiu ;). Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobają mi się twoje osobiste odczucia po przeczytaniu tej książki. Sama mam ochotę zagłębić się w jej treść koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. O, faktycznie. Też mnie ten włoski strasznie irytował! Skończyłam właśnie czytać "Ukrytą Oazę" i tam np. przy arabskich zwrotach od razu pojawia się ich wersja polska. Bardzo ułatwia to zrozumienie tekstu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejna pozytywna recenzja tej książki, chyba ją w końcu przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie czytam. Niebawem zdam relację:)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Za oknem cukierni" czytałam i bardzo mi się książka podobała, więc nie dziwię się, że przypadła Tobie do gusty, nawet jeżeli jesteś mężczyzną :)
    P.S Nominowałam Cię do One Lovely Blog Award. Zapraszam do zabawy! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Słoneczna lektura dlaczego y nie, szczególnie, ze za oknem jesienna plucha ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Książka wydaje się być godną uwagi :) Z chęcią ją przeczytam.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam ją w planach czytelniczych ;) Wydaje się być ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Chętnie wybrałabym się w taką słoneczną podróż do Włoch, tym bardziej, że włoskie jedzenie po prostu uwielbiam, a pogoda za oknem raczej nie zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jaką wielbicielkę włoskich klimatów we wszystkich wymiarach; podróżniczo-literacko-malarsko- architektoniczno- rzeźbiarskich zainteresowała mnie twoja recenzja i zainteresowała książka. Muszę też przychylić się do zdania Agnieszki wawka- jeśli o książce wydawałoby się kobiecej dobrze pisze mężczyzna to świadczy to dobrze... o obojgu

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...