Nie wiedziałem że tak się tak bardzo się ucieszę z końca wakacji. Tak...wiem...to brzmi brutalnie...Dzisiaj cały dzień spędziłem w autobusie który przyjechał do Krakowa półtorej godziny po planowanym czasie, wynikiem czemu zdesperowany i zły kupiłem w Krakowie bilet do Warszawy na godzinę 15.00 i zaskoczenie. Sześć wagonów na paręset ludzi, ich bagaże i rowery. Brawo...gratuluję PKP wewnętrznej polityki. W sumie stałem przez pare godzin wciśnięty między rower i grupę ludzi. O wyjściu na korytarz nie było nawet mowy. Oczywiście konduktorzy nie omieszkali sprawdzić biletów. Ale nie ma tego złego...ja zdesperowany telefonuję do Warszawy i błagam kolegę aby mi sprawdził połączenia do Bydgoszczy. Oczywiście jak zwykle gdy jest potrzebny to go nie ma :-) Żartuję. W tej chwili odzywa się jeden z osobników i mówi że on również jedzie do Bydgoszczy. Dzięki temu wiedziałem mniej więcej gdzie i o której mam kolejną przesiadkę. A ostatni etap mojej podróży był najlepszy....Pozdrawiam współpasażerki - niestety nie było nam dane się sobie przedstawić, ale co się odwlecze...nigdy tego nie robię, ale tym razem zrobiłem...zdemaskowałem się...podałem adres bloga. Dlaczego? Chyba dlatego że te miłe Panie kochają czytać. Tak więc czekam na kontakt....Miło się rozmawiało...Pozdrawiam
A od jutra koniec leniuchowania. Aż boję się roztwierać kolejne przesyłki z ksiażkami. Przyznaję bez bicia...czytałem mało, pisałem również niewiele, ale zrodziły się pewne kolejne pomysły. Co do pisania napisałem opowiadanie (takie sobie) , zajęło mi ono około 20 minut z czasem zaparzania kawy do czasopisma redagowanego przez "Granice". Miła Pani z wortalu tak ujęła mnie swoim mailem, że zgodziłem się bez dwóch zdań. Ukaże się w sierpniowym wydaniu magazynu "Czytam". Zainteresowanych lojalnie ostrzegam...opowiadanie nie jest najwyższego polotu. A teraz czas się zająć opowiadaniem finałowym na "Studio słów", a właściwie je poprawić. Kochani witam ponownie...od jutra znowu będę wpadał na Wasze blogi. Kocham tego laptopa z 17 calowym ekranem. Moje stare ślepia już nie widzą tak jak w czasach młodości.
Witamy, witamy:)
OdpowiedzUsuńMiałeś szczęście, że jechałeś tym pociągiem, a nie innym...
OdpowiedzUsuńCieszę się że wreszcie bez większych problemów dotarłeś do domu i znów będziesz między nami blogowiczami :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny twórczej a ja na pewno sięgnę po ,,Czytam'' aby zaznajomić się z twoim ,,dziełem''.
Pozdrawiam.
Witaj ponownie w blogowym światku:D
OdpowiedzUsuńWitamy ponownie!
OdpowiedzUsuńNiestety sama już doświadczyłam nie raz i nie dwa "wygód" oferowanych ludziom przez PKP i nie tylko, więc wiem jaki to ból. JA też się już nie mogę doczekać końca wakacji, mimo iż zaraz będę musiała przygotowywać się do matury, ale nudzi mi się strasznie i już chce do szkoły.
Witaj!
OdpowiedzUsuńNo cóż sama przeżyłam cudowną jazdę pociągiem z tym, że z nad morza na śląsk. I 12 godzin jechałam wciśnięta pomiędzy torby i ludzi..nic fajnego;/
E tam, sześć wagonów to i tak dużo. Na trasie Gdynia - Katowice w środku wakacji jeździ taki z trzema wagonami ;)
OdpowiedzUsuńSwojego czasu bardzo lubiłam jeździć pociągami, mimo tego tłoku, opóźnień i ogólnej dezorganizacji 8) Czytałam niedawno dość ciekawą książkę o kobiecie, która w związku z pracą bardzo często była pasażerką PKP i nie tylko -ta książka to "Międzymiasto", polecam jak znajdziesz wolną chwilę.
OdpowiedzUsuńWitaj po powrocie!
OdpowiedzUsuńJa nie cierpię podróżować ani pociągami, ani autobusami. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio jechałam pociągiem ;) No, ale jak mus to mus.
Jeżeli chodzi o PKP. Codziennie dojeżdżam na uczelnię pociągami Przewozów Regionalnych. Jeżeli mam być szczery, są to bardziej autobusy niż pociągi. Nawet w porach szczytu wjeżdża na peron góra jeden skład. Zawsze soję "na drzwiach". Na przełomie maja i czerwca idzie się podusić. Ale przywykłem do tego, może trochę dlatego, że nie znam innych warunków. W Niemczech miała miejsce afera, że pasażerowie odmówili dalszej jazdy, bo nawaliła klimatyzacja. Ja nie wiem nawet, co to jest... Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńOO ja też czytałam jakiś czas temu Międzymiasto i to akurat w podróży będąc. W związku tym to była fantastyczna przygoda:)
OdpowiedzUsuńKolejna osoba wraca ;)
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj wróciłam po 13 godzinnej tułaczce w autokarze :)
Podróże Polskimi Kolejami są zawsze niezapomniane ;)
OdpowiedzUsuńA ja lubię podróże pociągiem. Może bardziej z konieczności niż z sympatii do pociągów (choroba lokomocji, która jedynie w pociągu nie daje o sobie znać). Tak czy inaczej, dobrze, że wróciłeś, bo lubię czytać Twoje wpisy, choć z komentarzami się nie wyrywam, bom z natury nieśmiała. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńTak to jest z naszym PKP,dobrze,że mimo wszystko wróciłeś szczęśliwie :).
OdpowiedzUsuńPowitać, powitać, mam nadzieję, że wakacje udane
OdpowiedzUsuńMilo widzec powaracajacego wlasciciela bloga... a pociagi w Polsce mnie juz niczym nie zaskocza.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie jechałeś tym pociągiem do Wawy z Katowic. Akurat kilkadziesiąt minut po tej katastrofie przejeżdżałam obok autem i był tam tłum gapiów, wszędzie służby ratownicze itd.;/ PKP naprawdę nie dba o bezpieczeństwo, nie wspominając już o komforcie, bo polskie koleje i komfort wykluczają się wzajemnie.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jakie książki na Ciebie czekają do przeczytania:)