Kiedy planowałem przeczytanie tej książki, nie miałem zielonego pojęcia na co mogę liczyć. Aby tego było mało, nie przepadałem za Gombrowiczem. Chyba dlatego, że "Ferdydurke" zupełnie do mnie nie trafiła. A po inne dzieła tego autora nie sięgnąłem. Chyba z przekory. Teraz wiem, że to błąd. Wydawnictwo serwuje nam książkę w twardej oprawie i do tego szytą, co nie jest bez znaczenia. Autorka daje czytelnikowi spory kawałek historii, na który składają się zdjęcia, dokumenty, historie opowiedziane przez osoby, które znały artystę. Z przyjemnością cofnąłem się w czasie czytając, co inni mają o Witoldzie do powiedzenia. Książka jest nie tylko formą biografii, ale zdecydowanie czymś więcej. Autorka ożywiła te postacie, doskonale wpasowując kolejne osoby do wspomnień. Książka jest pełna faktów (często nieznanych czytelnikowi), zdjęć, są również umieszczone kopie listów itp. Ja po lekturze odczułem smutek. Wynika on z odkrycia, iż zdałem sobie sprawę, że sztuka również literacka w XXI wieku ma iny wymiar. Tamci prozaicy i poeci już nie wrócą. Wraz z nimi odszedł pewien duch. A ja cieszę się niezmiernie, że dane mi było przenieść się parędziesiąt lat wstecz. Joanna Siedlecka stworzyła wyjątkowo piękną, szlachetną książkę i zamieściła w niej coś więcej, niż litery. Zaklęła w niej dusze tych postaci, które patrzą na nas z czarno białych zdjęć. To naprawdę niesamowita książka. Serdecznie i gorąco polecam.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu
Uwielbiam biografie :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym sięgnęła po Gombrowicza, bo prawdę mówiąc "spaczyła" mi go szkoła :P
OdpowiedzUsuńprzeczytam ;-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Gombrowicza! Z chęcią bym przeczytała:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że wznawia się książki z lat 80 - tych. Siedlecka świetnie pisze, jednak w "Jaśnie paniczu" dość niewiele jest o blisko 20 - letnim pobycie Gombrowicza w Argentynie.
OdpowiedzUsuń